W Bydgoszczy proces Tomasza P., byłego naczelnika ZUS i dyrektora NFZ
Przed bydgoskim Sądem Rejonowym kontynuowany jest proces Tomasza P., byłego naczelnika ZUS i byłego dyrektora NFZ w Bydgoszczy oraz Anny Z. księgowej ze Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy.
Tomasz P. usłyszał kilkanaście zarzutów związanych z wyłudzeniami i oszustwami w czasie, kiedy był naczelnikiem jednego z Wydziałów ZUS. Annie Z. prokurator zarzuca, że brała współudział w przestępstwach.
Przed sądem zeznawać miało kilku świadków - jako pierwsza o 9.00 - dyrektor Szpitala Miejskiego. Na sali rozpraw nie pojawiła się jednak. Sąd ogłosił godzinną przerwę. O 10.00, gdy zeznawać miał inny świadek, obrona oskarżonych, zwróciła się do sądu, aby dziennikarze nie mogli relacjonować zeznań. Zdaniem obrońców dziennikarskie publikacje mogą mieć wpływ na zeznania kolejnych świadków.
Sąd ogłosił przerwę i po kilku minutach zakomunikował, że dziennikarze mogą znajdować się na sali rozpraw, ale w relacjach medialnych nie mogą podawać zeznań świadków. To wywołało pytania ze strony dziennikarzy, czy zatem na sali mają pełnić wyłącznie rolę publiczności?
Sytuacja jest trudna do zrozumienia, zważywszy, że proces nie został utajniony, że dotyczy osób zatrudnionych - przynajmniej do niedawna - w placówkach publicznych, na wysokich stanowiskach, obracających publicznymi pieniędzmi. I to prokuratura - a zatem publiczny oskarżyciel zarzuca tym osobom przed sądem powszechnym, że doszło tam do poważnych nadużyć.