Wenderlich: tajnej notatki nie ma
Gazeta „Fakt” twierdzi, że dotarła do tajnej notatki, skierowanej przez szefostwo partii do posłów SLD. Ma z niej wynikać, iż o tym, kto z ramienia partii może uczestniczyć w programach telewizyjnych i radiowych, musi zadecydować biuro prasowe Sojuszu. Ma to mieć związek z kampanią prezydencką Magdaleny Ogórek.
Chodzi o to, jak podaje ,,Fakt", że politycy SLD mają problem z obroną swojej kandydatki w mediach. Dlatego do programów publicystycznych będą wysyłani wyłącznie ci, którzy - jak podaje gazeta - z pełnym entuzjazmem, uśmiechem i optymizmem będą Magdalenę Ogórek chwalić.
Każdy z polityków Sojuszu, który dostanie zaproszenie od mediów, ma - według cytowanej notatki - odsyłać redakcję do biura prasowego Sojuszu. Biuro zadecyduje, czy zaproszony daje gwarancję, iż o kandydatce będzie w mediach mówił wystarczająco dobrze.
Zaprzeczył temu goszczący we Włocławku temu wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich z SLD. Stwierdził, że taka notatka nie istnieje.
Tymczasem ,,Fakt" obstaje przy swoim. Zdaniem gazety pismo zostało wysłane do posłów 23 lutego. Anonimowy poseł Sojuszu, który je ujawnił, miał stwierdzić, że to efekt coraz większych trudności w promowaniu nieuchwytnej dla mediów kandydatki.