Domicela Kopaczewska przegrała proces z włocławską "Gazetą Popularną"
Szefowa Platformy Obywatelskiej we Włocławku, poseł Domicela Kopaczewska, przegrała proces z włocławską "Gazetą Popularną". Gazeta nie musi posłanki przepraszać, ani też nie musi wypłacić jej zadośćuczynienia.
Proces miał związek z tak zwanymi "włocławskimi taśmami prawdy", czyli nagraniem z ukrytego mikrofonu rozmów prowadzonych w biurze posłanki Kopaczewskiej podczas wieczoru wyborczego w dniu wyborów do Parlamentu Europejskiego.
W spotkanie, oprócz posłanki, brali udział między innymi: członek zarządu województwa, szef klubu radnych Platformy w Radzie Miejskiej Włocławka i kilku innych, najbliższych współpracowników Domiceli Kopaczewskiej.
W trakcie wieczoru wyborczego działacze włocławskiej Platformy pili alkohol i komentowali sytuację polityczną w regionie. W rozmowach zdradzali wstydliwe kulisy obsadzania stanowisk w samorządzie regionu, w niewybrednych słowach komentowali działalność lokalnych polityków.
Nagranie wyciekło do mediów. Po artykule w "Gazecie Popularnej" poseł Kopaczewska podała gazetę do sądu za naruszenie jej dóbr - w tym przypadku prawa do prywatności. Dodatkowo zażądała trzydziestu tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Sąd jednak uznał, że nie było to spotkanie prywatne, a dodatkowo w gazecie nie pojawiły się jakiekolwiek wątki, dotyczące życia prywatnego. Pozew jest oddalony w całości.
Poseł Kopaczewskiej nie było w sądzie. W telefonicznej rozmowie zapowiedziała, iż zażąda pisemnego uzasadnienia wyroku. To pierwszy krok do wniesienia apelacji.