Pies w studzience - przypadek czy bestialstwo człowieka?
Strażacy z Ciechocinka uratowali psa, który w nieznanych okolicznościach znalazł się w niezabezpieczonej studzience kanalizacyjnej. Zwierzęciu groziła śmierć z braku wody. Ratowników wezwali przechodnie, którzy usłyszeli skowyt czworonoga.
Ciechocińska policja twierdzi, że był to wypadek. Mundurowi uznali, że pies sam wpadł do otwartej studzienki. Tymczasem mieszkanka Ciechocinka, która wezwała na miejsce strażaków, jest przekonana, że zwierzę zostało do studzienki wrzucone, zaś sprawca zadbał o to, by nie mogło się z niej wydostać. Pies, zdaniem kobiety, miał być pochowany żywcem.
Strażacy odciągnęli konar, który maskował wlot do studzienki, wydobyli betonową płytę blokującą wyjście i weszli do studzienki po psa. Zwierzę wraca teraz do sił w prywatnym pensjonacie dla psów. Pies jest w podeszłym wieku. Poszukiwania właściciela na razie nie dały rezultatu.