Jest nadzieja dla pracowników fabryki keczupu we Włocławku
Pojawiło się przynajmniej dwóch, a być może nawet trzech potencjalnych kupców, gotowych nabyć zamkniętą w ubiegłym tygodniu fabrykę keczupu we Włocławku.
Warszawska spółka Agros-Nova, do której należy zakład uznała, że nie opłaca się utrzymywanie fabryki we Włocławku. Produkcja włocławskiego keczupu ma być przeniesiona do zakładów w Łowiczu, a 121 robotników z Włocławka straci pracę.
Pojawiło się jednak światło w tunelu. Włocławski poseł Platformy Obywatelskiej, Marek Wojtkowski, ujawnił, że pośredniczył w poszukiwaniach kupca włocławskiego zakładu, który przejmie fabrykę i utrzyma produkcję we Włocławku. Poseł potwierdza, że są dwa podmioty zainteresowane przejęciem zakładów.
O utrzymanie fabryki we Włocławku walczy też włocławski ratusz. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, Urząd Miasta pośredniczy w rozmowach z potentatem w branży cukrowej, zainteresowanym kupnem fabryki keczupu. Sama fabryka może kosztować od trzech do pięciu milionów złotych. Tymczasem, jak się dowiedziało Radio PiK, marka "Keczup Włocławski" wyceniana jest nawet na 30 do 50 milionów złotych. Oczywiście, pod warunkiem, że Agros Nova tę markę, wraz z fabryką, zechce sprzedać.