Związkowcy z bydgoskiego PKS gotowi interweniować w Brukseli
"Nasze dalsze kroki zależą od środowego - 7 stycznia - spotkania w Urzędzie Marszałkowskim w Toruniu" - mówią związkowcy z bydgoskiego PKS.
Przedstawiciele związków zawodowych PKS Bydgoszcz zapowiadają, że jeśli marszałek województwa kujawsko-pomorskiego nie zmieni zdania i bez przetargu zorganizuje transport autobusowy powierzając go samorządowej firmie, będą interweniować w Brukseli i zablokują unijne fundusze potrzebne na zakup nowych autobusów dla Kujawsko-Pomorskiego Transportu Samochodowego.
"Nie będziemy stać z założonymi rękami" - mówi Artur Bogusławski, rzecznik związków zawodowych w PKS Bydgoszcz.
Piotr Całbecki chce uruchomić 45 linii autobusowych łączących powiaty na Kujawach i Pomorzu. Od 2016 roku na 30 trasach mają jeździć autobusy Kujawsko-Pomorskiego Transportu Samochodowego, czyli upadającej firmy przewozowej, której właścicielem są władze wojewódzkie.
Samorządowa spółka wejdzie na teren obsługiwany m.in. przez bydgoski PKS bez przetargu. Tymczasem na bezprzetargowy podział połączeń nie zgadzają się prywatni przewoźnicy uważając takie działania za nieuczciwą konkurencję.
Marszałek Kujaw i Pomorza wielokrotnie powtarzał, że działa zgodnie z prawem a samorząd województwa czuje się odpowiedzialny za KPTS, który zrzesza cztery byłe oddziały PKS z Lipna, Brodnicy, Włocławka oraz Inowrocławia.
7 stycznia br. mają się odbyć w Urzędzie Marszałkowskim w Toruniu rozmowy w tej sprawie, na które zostało zaproszone szefostwo PKS Bydgoszcz. Związkowcy czekają na efekty środowego spotkania.