Tajemnicze zniknięcia skazanych za zabójstwo Piotra Karpowicza
Z kilku osób skazanych w bydgoskim procesie za zabójstwo dyrektora PZU Piotra Karpowicza, tylko jedna jest w rękach policji. Przed Świętami Bożego Narodzenia Tomasza Z. zatrzymano w autobusie jadącym do Niemiec. Po pozostałych ślad zaginął.
Wszyscy oskarżeni odpowiadali z wolnej stopy. Dopiero po ogłoszeniu wyroków sąd postanowił aresztować skazanych. Zatrzymaniami zajęła się policja. Okazało się jednak, że z 5 osób, zatrzymano jednego - reszta zniknęła. Nie można znaleźć m.in. byłego dealera Mercedesa, Tomasza G. - skazanego na 25 lat więzienia. Policja próbuje dotrzeć również do Henryka L. ps. "Lewatywa". - skazanego za zorganizowanie morderstwa oraz Adama S., ps. "Smoła", który oddał strzały do dyrektora Karpowicza.
Mniejsze wyroki - 12 i 9 lat usłyszeli ponadto Tomasz Z. i Krzysztof B, którzy pomogli w ucieczce "Smole".
Włodzimierz Hilla - rzecznik bydgoskiego sądu informuje, że jeśli policji nie uda się dotrzeć do skazanych i doprowadzić ich do aresztu, najprawdopodobniej wystosowane zostaną za nimi listy gończe.
Polskie Radio PiK nieoficjalnie dowiedziało się, że medialne doniesienia o kradzieży sejfu z należącego do Tomasza G. hotelu w Brzozie, są wyolbrzymione. Skradziono bowiem nie sejf, a kasetkę z niewielką ilością pieniędzy - zbyt małą na daleką ucieczkę.
Co więcej można powiedzieć o sprawie? Adwokaci skazanych dostarczyli już do sądu zażalenie na decyzję o aresztach. Mecenasi wyrokują, że Sąd Apelacyjny w Gdańsku, dokąd trafią zażalenia wraz z aktami sprawy, rozpatrzy je najwcześniej w połowie stycznia 2015 roku.