Kwesta we Włocławku elementem kampanii wyborczej?
Kampania wyborcza nie oszczędza żadnej sfery życia. Nawet taki czas, jak Wszystkich Świętych, może służyć kampanii. Taki zarzut pod adresem konkurentów stawiają we Włocławku działacze Prawa i Sprawiedliwości.
1 listopada odbyła się na cmentarzu we Włocławku kwesta na ratowanie zabytkowych nagrobków. Inicjatywa wyszła od społecznego komitetu tej kwesty, którego skład zdominowany jest przez działaczy Platformy Obywatelskiej. Zaproszenie do udziału w kweście ominęło konkurentów PO, co nie mogło oczywiście pozostać bez komentarza.
W trakcie konferencji prasowej przed włocławskim cmentarzem, kandydat na prezydenta Włocławka z listy PiS, Jarosław Chmielewski nie krył żalu ws. zaistniałej sytuacji twierdząc, że działacze PO próbują "upartyjnić" sprawę kwesty.
Jarosław Chmielewski zadeklarował również, że jako prezydent Włocławka obniży opłaty cmentarne. W trakcie konferencji prasowej zwołanej tuż przy cmentarzu w Alejach Chopina, Chmielewski przypomniał, że najtańszy grób na cmentarzu pod miastem kosztuje we Włocławku 800 złotych. Kandydat PiS na urząd prezydenta Włocławka deklaruje również, że zwiększy ilość kamer na wszystkich włocławskich cmentarzach. W jego ocenie monitoring to najlepsza metoda na ukrócenie cmentarnych kradzieży.
Również dzisiaj konferencję prasową w sprawie kwesty zwołali działacze włocławskiego sztabu wyborczego PO, którzy odnieśli się do stawianego im zarzutu uczynienia z cmentarnej kwesty elementu swojej kampanii wyborczej. Zarzut ten odpierał obecny radny i kandydat na radnego kolejnej kadencji, Marek Stelmasik, który do swej puszki
uzbierał w czasie kwesty rekordową kwotę prawie półtora tysiąca złotych. W swojej wypowiedzi Marek Stelmasik powołał się na na zbyt późny być może termin wysłania zaproszeń do niektórych osób, podkreślając jednocześnie obecność wśród kwestujących działaczy PO, jako zwykłych mieszkańców Włocławka, nieobnoszących się z symbolami ugrupowania.