Opiekunowie wyprawy gimnazjalistów do jaskini Studnisko nie mieli uprawnień instruktorskich
Osoby, które opiekowały się grupą uczniów uczestniczącą w poniedziałkowym wypadku w jaskini Studnisko w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, nie mają uprawnień instruktorskich - poinformował w czwartkowym oświadczeniu Polski Związek Alpinizmu. W wypadku zginęła 16-latka.
Osoby te nie uczestniczyły w żadnych prowadzonych przez Związek szkoleniach, które upoważniałyby do prowadzenia i nadzoru nad zorganizowanymi grupami działającymi w jaskiniach - poinformowały w przesłanym PAP oświadczeniu zarząd PZA i Komisja Taternictwa Jaskiniowego PZA.
W poniedziałek późnym wieczorem w Studnisku zginęła 16-letnia uczennica przygnieciona oberwanym fragmentem skały. Dziewczyna przyjechała na Jurę w poniedziałek z ok. 40-osobową grupą z gimnazjum ze Świekatowa (Kujawsko-Pomorskiego). Do jaskini weszła w grupie siedmiorga gimnazjalistów i trzech opiekunów - dotąd określanych m.in. przez policję i prokuraturę jako instruktorzy.
W oświadczeniu PZA zaznaczył, że jaskinia Studnisko wymaga znajomości specjalistycznych technik stosowanych w taternictwie jaskiniowym. "Wejście do niej jest możliwe wyłącznie dla osób posiadających przygotowanie i uprawnienia do uprawiania taternictwa jaskiniowego oraz po uzgodnieniu z Regionalnym Konserwatorem Przyrody" - brzmi fragment oświadczenia.
"Wszelkie formy aktywności w jaskiniach nieudostępnionych dla ruchu turystycznego wymagają opieki ze strony osób doświadczonych, które są w stanie ocenić zagrożenia występujące w czasie pokonywania odcinków wymagających umiejętności stosowania technik linowych, jak również wszelkich innych, które stwarzają różnego rodzaju zagrożenia w czasie ich pokonywania" - podkreślono.
We wtorek częstochowska prokuratura rejonowa wszczęła Śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Jak przekazał PAP dzień później rzecznik częstochowskiej prokuratury okręgowej Tomasz Ozimek, w postępowaniu zabezpieczono dokumentację wycieczki i dokumentację uprawnień instruktorów.
Prokuratorzy zasygnalizowali również w środę, że w śledztwie prawdopodobnie będzie konieczna opinia biegłego specjalisty z zakresu ratownictwa górskiego. Ratownicy górscy i prowadzący śledztwo m.in. zwracali uwagę, że penetracja Studniska nie należy do łatwych - jaskinia jest głęboka, zaczyna się 40-metrowym pionowym zjazdem na linie. Biegły ma więc sformułować opinię dotyczącą organizacji takiej wyprawy w nocy, podczas padającego deszczu i z udziałem dzieci, które nie miały doświadczenia.
Przedstawiciele PZA przypomnieli w czwartek, że decyzją wojewody śląskiego z 7 września 2007 r., do jaskini Studnisko można wchodzić tylko od 1 września do 15 listopada (już wcześniej informowali o tym ratownicy GOPR. dodając, że jest to związane z letnią kolonią rozrodczą nietoperzy w tej jaskini). Prokuratorzy zapowiedzieli sprawdzenie, czy jedynym powodem okresowego zamknięcia Studniska jest ochrona zwierząt czy też chodzi także o względy bezpieczeństwa.
Do wypadku doszło na głębokości ok. 55 metrów. Oderwana skała wapienna, która przygniotła nastolatkę ważyła około pół tony. Dziewczyna zginęła na miejscu. Sześcioro dzieci również zostało przewiezionych do szpitala z ogólnymi potłuczeniami, jedna dziewczynka doznała wstrząśnienia mózgu.
Jaskinia Studnisko należy do najgłębszych na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Dochodziło już w niej do groźnych wypadków. To również kolejny w ostatnich tygodniach śmiertelny wypadek na terenie Jury. Pod koniec kwietnia br. zginął tam 30-letni grotołaz z Łodzi.