Prezydent Bronisław Komorowski Doktorem Honoris Causa UKW w Bydgoszczy
Prezydent Bronisław Komorowski otrzymał tytuł Doktora Honoris Causa Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. "Kocham historię i nie wyobrażam sobie bez niej życia" - powiedział prezydent w swoim wykładzie.
Komorowski wygłosił wykład poświęcony miejscu i znaczeniu historii w III Rzeczpospolitej. Już na wstępie zaznaczył, że stara się unikać terminu "polityka historyczna".
"Niesie on już w samej nazwie zapowiedź pewnej manipulacji i instrumentalnego wykorzystywania przeszłości dla osiągnięcia doraźnych celów politycznych, czyni z historii służebnicę polityki, podczas gdy ja bardziej widzę historię tej polityki mistrzynią. Historia jako służebnica polityki oznacza rozmienianie narodowych sreber. (...) Nie jest rolą historii bycie polem politycznych bitew, nie jest rolą historii bycie narzędziem do pognębienia politycznych rywali, a tak potrafi być ona używana w ramach tzw. polityki historycznej" - powiedział prezydent.
Komorowski podkreślił, że należy do osób, które nie wyobrażają sobie bez historii życia osobistego, rodzinnego i narodowego.
"To kod historii jest fundamentem naszej indywidualnej i zbiorowej tożsamości, stąd wielkie znaczenie pamięci historycznej stanowiącej bardzo ważny element polskiej tożsamości narodowej (...). Ważnym elementem pamięci historycznej powinna być jej podmiotowość, pamięć o przeszłości, szacunek dla jej dokonań powinny łączyć w stopniu maksymalnie możliwym Polaków. O historii powinniśmy mówić bez zapiekłości, bez intencji sadzania adwersarzy politycznych w historycznej oślej ławce" - mówił prezydent.
Dodał, że odwoływanie się do historii nie może być instrumentalnym zabiegiem służącym doraźnym interesom politycznym. "To nie może być maczuga do wzajemnego okładania się w politycznych bijatykach" - zaznaczył Komorowski.
Podkreślił, że wiedza o narodowych bohaterach powinna być stałym elementem zbiorowej pamięci i dlatego zaangażował się w budowanie kompromisu w sporze o nauczanie historii w szkole, poparł wprowadzenie, jako obowiązkowego w liceach bloku "Ojczysty panteon i polskie spory".
Prezydent przedstawił także swoją ocenę miejsca historii w polskiej polityce po 1989 roku. Uznał, że czterolecie 89-93 to był okres "intensywnego wykorzystywania budulca historii w wielkim dziele budowania i umacniania suwerennego, demokratycznego i solidarnego państwa polskiego". "To był także okres ważnego sporu politycznego o proporcje i rolę historycznej pamięci w zachodzących przemianach" - dodał.
Komorowski surowo ocenił traktowanie spuścizny historycznej przez "postkomunistyczną lewicę", która doszła do władzy w 1993 roku.
"Nie traktowała ona narodowej historii jako patriotycznego depozytu, bardziej widziała w niej obciążenia swoistej, komunistycznej hipoteki i wyrzut sumienia, o którym chyba chciała jak najszybciej zapomnieć. Stąd wśród ówczesnej lewicy ogromna popularność hasła +Wybierzmy przyszłość+, jednoznacznie przecież sugerującego, że przeszłość jest tylko obciążeniem, i że w ogóle można wybierać między przeszłością, a przyszłością tak, jakby one nie stanowiły całości" - mówił.
Komorowski potępił odrzucanie przez ówczesnych liderów lewicy potrzeby realizowania zobowiązań z przeszłości.
"Lider tej formacji otwarcie deklarował +wprowadzony zostanie zakaz burzenia pomników, nie będziemy się zajmować zmianami nazw ulic, nie zajmiemy się także sprowadzaniem do kraju kolejnych nieboszczyków+. Nie wiem kogo miał na myśli, ale być może chodziło o prochy dowódców Armii Krajowej, o przedwojennych prezydentów, o dowódców Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Z taką postawą, z takim poglądem, w sposób zasadniczy się nie zgadzałem i nie zgadzam" - podkreślił Komorowski.
Na zakończenie wykładu prezydent zdecydowanie zadeklarował, że "kocha historię i nie wyobraża sobie bez niej życia". "Ale pamięci o historii w najmniejszym stopniu nie traktuję jako ucieczki przed wyzwaniami, jakie niesie teraźniejszość i przyszłość; wręcz przeciwnie, w historii widzę przede wszystkim punkt oparcia dla potężnej dźwigni pracującej na rzecz naszej współczesności i przyszłości, bo żeby wiedzieć dokąd się idzie, żeby wiedzieć gdzie jest cel, do którego zmierzamy, trzeba wiedzieć skąd się przychodzi" - powiedział Komorowski.
Prof. Henryk Samsonowicz w laudacji przedstawił sylwetkę i szczególne przymioty nowego doktora honorowego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego.
"Kim jest Bronisław Komorowski, który otrzymuje najwyższą godność akademicką? Jest pierwszym dostojnikiem Rzeczypospolitej Polskiej, ale jest także osobą, która zasługuje na szczególne wyróżnienie akademickie: otrzymanie tytułu doktora honoris causa, czyli świadectwa wybitnych zasług odniesionych dla kraju, dla ludzi i dla nauki. Jest z wykształcenia historykiem, badaczem historii, ale szczególnym - bo i jej jednocześnie współtwórcą" - powiedział Samsonowicz.
Podkreślił, że Komorowski dobrze dał się już poznać na studiach wyższych, które odbywał w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. "W latach 70., kiedy narastał ruch protestu przeciwko ówczesnemu ustrojowi, bardzo dobrze pamiętam studenta Komorowskiego, który występując przeciwko oficjalnej propagandzie głoszonej przez ówczesne władze UW, skłonił swoich kolegów do demonstracyjnego, wspólnego wyjścia z sali obrad" - wspominał profesor.
Samsonowicz zaznaczył, że "troska Bronisława Komorowskiego o los wszystkich Polaków, dały mu szczególną, nieczęstą w Polsce, opinię polityka zatroskanego o los wszystkich współobywateli". "Nie bez przyczyny, proszę państwa, pozytywne opinie o jego działalności są podzielane przez ponad 60 proc. naszych rodaków. To zjawisko niespotykane w naszym kraju chyba od Kazimierza Odnowiciela" - mówił.
Jak dodał, "można przypuszczać, że w grę wchodzi wiele cech jego charakteru, dobrze widzianych w działalności publicznej". "Bronisław Komorowski jest spadkobiercą wielkich tradycji Rzeczypospolitej Obojga Narodów, kultywującym pamięć o jej demokratycznym ustroju, poszanowaniu odmienności, obyczajów, języków, wyznań. Ma on umiejętność łączenia mieszkańców naszego kraju w działaniach o dobro wspólne, w którym mieszczą się wartości łączące ludzi: wolność, równość, niepodległość" - dodał Samsonowicz. (PAP)