Ks. Piotr Roszak: Pontyfikat papieża Franciszka był bardzo bogaty, w wielu miejscach przełomowy [Rozmowa Dnia]
– Umarł w drodze, „w pracy”, we właściwym dla siebie stylu, bo takim była zapamiętany przez wiernych z całego świata – jako ten, który pojawia się w miejscach nieoczywistych, zaskakując – tak o zmarłym papieżu Franciszku mówił w „Rozmowie Dnia” ks. prof. Piotr Roszak z UMK w Toruniu.
– To był bardzo bogaty pontyfikat, przełomowy w wielu miejscach, także bardzo burzliwy, jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczności, w których się toczył – bo to były i czasy pandemii, głębokich zmian geopolitycznych, które papież widział, na które reagował. Mocną stroną Franciszka była diagnoza, on nie zatrzymywał się na powierzchni, ale starał się oceniać procesy, które się dzieją, i budować właściwą odpowiedź – nie w oparciu o środki potężne, polityczne. Chciał, żeby odpowiedź wypływała z wnętrza, od środka – a to nie jest prosta sprawa, dlatego że trzeba zmienić ludzką mentalność, podejście do pewnych spraw, wrażliwość – wskazał.
Dla Ojca Świętego ważne były kwestie społeczne. – Pracował trochę w „laboratorium”, uważał, że odpowiedzi z przeszłości są bardzo dobre, trzeba się tego trzymać, natomiast nie można ich stosować na zasadzie „kopiuj– wklej”, na zasadzie prefabrykatów, ale trzeba budować teologię i życie Kościoła w oparciu o prawdziwego człowieka, z jego problemami, i nie powtarzać formułek, definicji, tylko starać się naświetlać sytuację, w której się ten człowiek znajduje – ocenił kapłan.
Papież Franciszek stawiał na prostotę. – Samo nawiązanie do imienia św. Franciszka sugeruje, że moc Kościoła nie polega na środkach, które posiada, tyko na Tajemnicy, którą przechowuje, którą celebruje w liturgii, a jest nią Chrystus i Ewangelia i dlatego ta programowa encyklika, „Evangelii Gaudium” – „radość z Ewangelii”, radość połączona z prostotą (…) Dla niego było bardzo ważne, żeby nie stracić kontaktu z realnym światem. Miałem okazję być na kolacji, odwiedzając osoby, które zatrzymywały się w hotelu watykańskim, i widziałem papieża, który przychodził do stołu, do bufetu, sam w kolejce – to było takie naturalne. Chciał być częścią wspólnoty – wspominał ks. prof.
Podkreślił także, że Ojciec Święty troszczył się o wszystkich wykluczonych. – Zwróćmy uwagę, dokąd jeździł – tam, dokąd wcześniejsi papieże raczej nie jeździli, wybierał bardzo małe wspólnoty katolickie rozsiane po świecie, bo czuł, że trzeba tym ludziom dać wsparcie, nadzieję – mówił ks. Roszak.