Najwyższy podnośnik i wiele radiowozów we Włocławku. Powód? Zabawki wyrzucane z okna
Nietypowa akcja włocławskich służb ratunkowych. Pod blok na osiedlu Kazimierza Wielkiego zajechało kilka radiowozów policji i dwa zastępy straży pożarnej. W tym podnośnik hydrauliczny – najwyższy w mieście.
Nie chodziło tu o zdejmowanie kota z drzewa. Ta akcja nie należała do rutynowych.
Sprawa wyglądała groźnie. Z okna na 10. piętrze ktoś wyrzucał dziecięce zabawki: misie, lalki i książeczki. Przechodnie dostrzegli, że rzuca je kilkuletnie dziecko. Wezwali policję, mundurowi pojechali na górę, uderzali w drzwi, ale nikt nie otworzył.
Pojawiła się obawa, że dziecko jest samo w domu i może wyskoczyć w ślad za swoim misiem. Wtedy przyjechała straż pożarna, strażacy uruchomili wysokościowy podnośnik. Druga ekipa pojechała windą, by w razie potrzeby wyważyć drzwi. Podnośnik wjechał pod 10. piętro, strażacy dostrzegli około pięcioletnie dziecko.
W tej samej chwili pod drzwi dotarła druga ekipa. Jej członkowie przed wydarzeniem drzwi rutynowo nacisnęli dzwonek, drzwi otworzył mężczyzna w średnim wieku. Okazało się, że to konkubent babci, której wnuczę wyrzucało z nudów zabawki przez okno.
Twierdzi, że nie słyszał wcześniejszego uderzania w drzwi, był trzeźwy. Okno zablokowane w pozycji uchylnej, bez ryzyka, że dziecko przez nie wyskoczy. Podnośnik wrócił do bazy, nikt nie popełnił czynu zabronionego. Jednak nie wiadomo, czy ktoś pozbierał zabawki z trawnika.