Kampania prezydencka. W Toruniu o głosy walczył Adrian Zandberg. Tematy: nauka i energetyka
Specjaliści wybierający karierę zagraniczną to jeden z powodów impasu w polskiej nauce. Winne jest niedofinansowanie - o tym m.in. mówił w grodzie Kopernika kandydat partii Razem na prezydenta Polski, Adrian Zandberg.
Musimy zwiększyć publiczne nakłady na naukę, badania i rozwój - mówił w Toruniu Adrian Zandberg - kandydat partii Razem na prezydenta.
- One są dzisiaj śmiesznie małe, nieadekwatnie małe do naszego poziomu rozwoju gospodarczego i wszyscy widzimy, czym to się kończy - mówi Adrian Zandberg. - Wystarczy spojrzeć sobie na listę nazwisk programistów, którzy pracują dzisiaj przy topowych projektach, choćby z zakresu sztucznej inteligencji w Stanach Zjednoczonych, czy w Europie Zachodniej, żeby zobaczyć tam polskie nazwiska. To są ludzie, którzy uczyli się w Polsce, którzy zaczynali swoją karierę akademicką w Polsce, ale którzy wyjechali, bo w Polsce nie można było się rozwijać.
Jak podkreśla Zandberg, Polskę doganiają konsekwencje braku inwestycji, tego że przez 20 lat rządów Platformy Obywatelskiej i PiS-u nie zbudowano ani jednej elektrowni jądrowej.
- Nasz przewaga sprzed dekad, czyli tania i stabilna energia rozwiewa się we mgle. Mamy dziś ostatnie 10 lat na to, żeby uruchomić potężne inwestycje w elektrownie jądrowe. Jeśli tego nie zrobimy, to w ciągu dekady skończą się technologicznie elektrownie węglowe, na których dzisiaj stoi polska gospodarka. Przy tych kosztach wydobycia węgla, przy tych kosztach produkcji energii z węgla, które mamy dzisiaj, dotychczasowy model gospodarczy stanie się niemożliwy do utrzymania - ocenia kandydat na prezydenta.
Adrian Zandberg powiedział, że jeśli zmarnujemy najbliższe 10 lat to obudzimy się w Polsce bez stabilnych źródeł energii, w kraju który będzie importować energię i stanie się krajem dużo bardziej zależnym od innych państw, które będą do nas energie eksportować.