„Dziki Zachód" w Osielsku. Stado krów od dwóch lat gra na nosie władz. Jest nie do złapania?
Stado dzikich krów od ponad dwóch lat grasuje na terenie gminy Osielsko pod Bydgoszczą. Fundacja, która miała wyłapać zwierzęta na razie nie poradziła sobie z tym zadaniem. Wójt zgodził się na przedłużenie umowy do końca marca. Cała nadzieja w... przymrozkach.
Problem dzikiego stada, które przemieszcza się między Jarużynem a Osielskiem znany jest od 2023 roku. Bydło błąka się po polach i lasach, ale największe zagrożenie zwierzęta stanowią, gdy przekraczają drogę. - Już dwukrotnie zdarzyły się z ich powodu wypadki samochodowe - mówi Janusz Jedliński, wójt gminy Osielsko.
Dlatego sprawę trzeba było załatwić. Powiatowy lekarz weterynarii nie zgodził się na sanitarny odstrzał bezpańskiego bydła, stąd gmina postanowiła wyłapać zwierzęta. Zadanie powierzono fundacji reprezentowanej przez firmę z Wielkopolski. Umowa została podpisana w listopadzie, ale do tej pory przedstawicielom firmy nie udało się schwytać stada. - Tłumaczyli to tym, że stało się wędrowne, na jesień było dużo pożywienia, również sporo trawy. Dlatego bydła nie udało im się zwabić - mówi wójt.
Aby zlokalizować uciekinierów, zamontowano fotopułapki. Zwierzęta są też dokarmiane. Ma to pomóc w ich wyłapaniu. - Mamy nadzieję, że w czasie przymrozków, kiedy zabraknie naturalnego pożywienia, krowy zaczną przychodzić w miejsca, w których fundacja wystawia siano i w ten sposób uda się je odłowić - życzyłby sobie wójt Jedliński.