W schroniskach i ogrzewalniach coraz więcej osób młodych. „U Miecia” dostają „wędkę”
Pomocy w schroniskach i ogrzewalniach coraz częściej szukają ludzie młodzi, poniżej 25. roku życia. Dlaczego zostają bez dachu nad głową i gdzie mogą liczyć na pomoc?
– Młodych osób zaczęło przybywać od około dwóch lat. Przedtem też bywały, ale nie były to przypadki liczne – wskazuje Maciej Zabielski, szef miejskich schronisk w Bydgoszczy.
Najczęściej przyczyną są narkotyki, alkohol i konflikty rodzinne. – Zazwyczaj są to młodzi narkomani, którzy są już po terapiach i niestety wracają do nałogów – tłumaczy brat Piotr Ziomber, opiekun ogrzewalni „U Miecia” działającej przy bydgoskiej Bazylice.
– Bezdomni znają zasady, jakie tu panują – oprócz trzeźwości, wymagana jest praca nad sobą. Dajemy wędkę – wskazuje.
Są osoby, którym udaje się pomóc. – Za chwilę będzie miał żonę – miał problem z narkotykami, z alkoholem, jest stosunkowo młodym człowiekiem, ale radzi sobie. Był na dole, ale się dźwignął. Jesteśmy w kontakcie, jestem dumny, że sobie radzi – bo radzi sobie – mówi o jednym z dawnych podopiecznych ogrzewalni.
Policja apeluje, by nie pozostawać obojętnym, jeśli widzimy osoby narażone na wychłodzenie - bezdomne, pod wpływem alkoholu. W takich sytuacjach należy dzwonić na numer alarmowy 112, 997 lub 986.
Więcej w relacji poniżej.