Nie ma bezpiecznej dawki alkoholu. Sanepid przypomniał o zagrożeniu zespołem FAS
Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Bydgoszczy zaprosiła studentów i wykładowców Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego do dyskusji o FAS, czyli Alkoholowym Zespole Płodowym. Mitem jest, że problem ten dotyczy jedynie ludzi z tzw. marginesu społecznego.
- Najważniejsza jest wiedza i otwarta rozmowa, bo niektórzy żyją w przekonaniu, że ten problem ich nie dotyczy - mówiła Anna Tarczyńska z bydgoskiego Sanepidu. - Wydawałoby się, że problem FAS może dotyczyć osób z marginesu społecznego, jednak nie. Coraz więcej osób wykształconych ma problem z piciem alkoholu. Alkohol spożywany przez kobietę w ciąży bardzo łatwo przenika przez łożysko do krwiobiegu dziecka. Powoduje przede wszystkim umieranie komórek nerwowych. Nie istnieje bezpieczna dawka alkoholu, o której można z całą pewnością powiedzieć, że nie wpłynie niekorzystnie na rozwój dziecka w okresie prenatalnym.
Gościem debaty była zmagająca się z FAS Katarzyna Liszcz. Młodym ludziom opowiadała o ciemnych i jasnych stronach swojej codzienności. Jak podkreśliła, Alkoholowy Zespół Płodowy wywołuje szereg zaburzeń i chorób:
- U mnie to było początkowo dziecięce porażenie mózgowe, problemy z cukrzycą, problemy skórne, zaburzenia czucia - na przykład te osoby ubiorą się zimą na krótki rękaw. Kiedy chcę połknąć leki, najpierw patrzę na psa i czekam, aż zaszczeka. Gdy zaszczeka uruchomi mi się przetrwały odruch Moro. Ja już wiem, że jak pies nie zaszczeka, to wtedy mogę połknąć leki w miarę bezpiecznie, żeby nie doszło do zachłyśnięcia. Brałam udział w zajęciach grupy teatralnej, zajmuje się reborningiem, czyli lalkami edukacyjnymi, treningowymi. Kocham to moje życie.
W czasie debaty, która odbywa się w budynku Biblioteki UKW, młodzi ludzie mogą obejrzeć film „Wieczne dziecko", porozmawiać z ekspertami, ale także z osobami, dotkniętymi tym schorzeniem.