Włocławek czeka na falę wezbraniową na Wiśle. Aż 30 tysięcy worków w pogotowiu
We Włocławku zebrał się sztab kryzysowy, by ocenić stopień zagrożenia i stan przygotowań do odparcia fali. Do miasta ma dotrzeć za kilka dni. Specjaliści zapewniają, że zagrożenia nie ma. Na tamie na razie spokój.
Szef wydziału zarządzania kryzysowego we Włocławku, Bogdan Mielniczek, zapewnia, że powodzi nie będzie, zaś jeśli prognozy zawiodą - region jest na dużą wodę dobrze przygotowany:
- Z prognoz, które znamy wynika, że Włocławek jest bezpieczny. Poziom Wisły jest bardzo niski. Nawet fala, która będzie szła z Krakowa, a której się spodziewamy, nie jest w stanie nam zagrozić jakąkolwiek powodzią. Należy przypuszczać że powódź nie dotknie naszego miasta i regionu. Inny temat to nawalne deszcze i tutaj musimy być wyczuleni, ponieważ duże opady i zabetonowanie miast, w tym Włocławka, może spowodować podtopienia wymagające interwencji - ostrzega Bogdan Mielniczek.
Jak podkreślają specjaliści, fala wezbraniowa nie jest równoznaczna z falą powodziową.
W ramach działań prewencyjnych we Włocławku przygotowano aż 30 tysięcy worków z piaskiem, które w razie potrzeby zostaną wykorzystane przez służby. W kolejnych dniach prognozuje się, że poziom Wisły wzrośnie o niecałe 1,5 metra. Pod koniec tygodnia poziom rzeki osiągnie 2,4 metra. Przypomnijmy, że stan ostrzegawczy zaczyna się od poziomu 6 metrów, a alarmowy od 6,5 m.
Zapora wodna, czyli włocławska tama obecnie ma przepływ wody na poziomie 300 m3, w niedzielę osiągnie on 1000 m3. Dla porównania – średnioroczny przepływ wynosi 915 m3, a w przypadku przepływu wyprzedzającego wynosi on aż 2400 m3. Zrzut wody zostanie zrealizowany w momencie, gdy pojawi się taka potrzeba. Zarządca tamy uspokaja, że nie jest on konieczny w obecnej sytuacji.