Z pracy trzeba w końcu wyjść - także z tej zdalnej! Przestrogi w Światowym Dniu Pracoholika [sonda]
Spędzamy w niej jedną trzecią swojego życia, a problemy często zabieramy ze sobą do domu. Mowa o... pracy. 12 sierpnia obchodzimy Światowy Dzień Pracoholika. Według badań w 2019 roku z tym zaburzeniem zmagało się 11 procent Polaków.
Czy rzeczywiście jesteśmy tak zapracowanym narodem? Zapytaliśmy o to mieszkańców Bydgoszczy:
- W związku z drożyzną pracujemy coraz więcej, żeby się czegoś dorobić to jednak trzeba ciężko pracować...
- Pracuję w szpitalu, więc oprócz 40 godzin tygodniowo, biorę jeszcze jakieś pięć dyżurów miesięcznie, chociaż z racji tego, że mam dwoje małych dzieci staram się utrzymać balans, i nie zapominać o tym, co jest najważniejsze...
- Pracuję od rana do nocy, ale dla mnie to dobrze, bo ja lubię pracować i moja praca sprawia mi przyjemność...
- Bardzo kocham swoją pracę, pracuję w branży beauty, pracuje z kobietami. Nie można mnie jednak nazwać pracoholiczką, ponieważ dla mnie to bardziej przyjemność, ale też wiem kiedy przestać, kiedy już muszę jechać na urlop...
Przypomnijmy: zjawisko pracoholizmu zostało po raz pierwszy zdefiniowane w latach 70. XX wieku. Specjaliści ostrzegają, że obsesja na punkcie pracy, zamiast wymarzonych wyników, może przynieść jedynie... konieczność wizyty u lekarza. Często towarzyszy jej bowiem uczucie notorycznego zmęczenia, bóle głowy, bóle w klatce piersiowej, wrzody żołądka, nudności, problemy ze snem i koncentracją, zachwiania nastroju oraz psychozy. Cierpi także nasze życie rodzinne i społeczne.
Więcej w relacji Jolanty Fischer.