Fetor w bloku w Fordonie. Mieszkańcy chcą dezynfekcji po tym, jak w mieszkaniu znaleziono zwłoki
Mieszkańcy bloku przy ul. Pielęgniarskiej w bydgoskim Fordonie martwią się o zwoje zdrowie. Po tym, jak policja w jednym z mieszkań odkryła rozkładające się zwłoki mężczyzny, nikt nie zdezynfekował lokalu ani klatki – mówią. Skarżą się na wydobywający się z mieszkania fetor i robactwo oraz spółdzielnię mieszkaniową, która nie reaguje na ich prośby o podjęcie działań.
– Jak pani sama czuje – śmierdzi. My się źle czujemy – słyszymy od sąsiadów zmarłego mężczyzny. To właśnie jeden z sąsiadów w czwartek powiadomił policję po tym, jak na klatce schodowej pojawiły się plaga much i fetor.
– Przybyli na miejsce policjanci wyczuli z jednego z mieszkań nieprzyjemny zapach, wezwali na miejsce straż pożarną i wspólnie ze strażakami weszli do mieszkania. Tam ujawnili zwłoki mężczyzny – mówi asp. Krzysztof Bratz z Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. Wstępnie wykluczono, że do śmierci mężczyzny przyczyniły się inne osoby.
Tymczasem mieszkańcy chcą, by spółdzielnia zdezynfekowała klatkę. – Wiadomo, tragedia się stała, ale to powinno być jakoś rozwiązane – mówi jeden z mieszkańców. – Rzekomo po wizycie dziennikarzy był wykonywany oprysk.
Ze spółdzielnią mieszkaniową nie udało nam się skontaktować, a Marta Myśliwiec z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno–Epidemiologicznej w Bydgoszczy zapewnia, że Sanepid podejmuje działania zgodnie z posiadanymi kompetencjami. – Po ustaleniu osoby posiadającej prawa do lokalu zostaną podjęte kolejne czynności – mówi.
– Właściciel nie żyje, nie przyjdzie. Ile mamy czekać? – komentują mieszkańcy, czekając na dezynfekcję mieszkania i klatki schodowej.