Coraz mniej osób wyrabia kartę pływacką, choć nadal jest istotna. Jak wyglądają egzaminy?
Zainteresowanie kartą pływacką systematycznie spada. Dawniej w wielu przypadkach był to obowiązek. – Dzisiaj natomiast karta pływacka jest już tylko dowodem umiejętności pływania – mówił Krzysztof Bąk, ratownik WOPR z plaży w Borównie.
– Jeśli ktoś chce mieć dokument, którym się może wylegitymować, że posiada umiejętność pływania, wyrabia kartę pływacką. Dzieci nadal je robią, ale jest ich dużo mniej, niż to było w ubiegłych latach. Na przykład ubiegłym sezonie nie mieliśmy ani jednej takiej osoby. Teraz mieliśmy dwie, a lata wcześniej dziesiątki osób – podkreślił Bąk.
Jak wygląda egzamin na kartę pływacką? – Trzeba przepłynąć 200 metrów stylem dowolnym, w tym co najmniej 50 metrów na plecach. Dodatkowo trzeba wykonać skok do wody z wysokości co najmniej 70 centymetrów i przepłynąć pod lustrem wody dystans 5 metrów. Kiedyś karta pływacka była potrzebna, żeby na przykład wypożyczyć sprzęt wodny, typu rowerki, kajaki. Dzisiaj do tego przeważnie jest potrzebny po prostu dowód osobisty. Według mnie było to dobre, bo jeśli ktoś wypożyczał sprzęt, to mieliśmy pewność, że on umie pływać.
– My jesteśmy tej daty, gdzie była karta rowerowa, karta pływacka, także wszystko się wyrabiało. Sami uczyliśmy się pływać i jeździć – powiedział jeden z mężczyzn.
Niektórzy podtrzymują zdanie, że karta pływacka jest mile widziana, na przykład właśnie przy wypożyczeniu sprzętu wodnego. – Mam kartę pływacką, kiedyś trenowałam pływanie, a mając 18 lat, robiłam kurs ratownika. Moglibyśmy do tego wrócić, żeby ta karta była wymagana. To sprawdza umiejętności, więc jeśli ktoś wypożycza jakiś sprzęt i wypływa gdzieś, ludzie często skaczą z rowerków do wody, a potem okazuje się, że jednak nie umieją sobie w niej poradzić.
Dzisiaj obchodzimy Światowy Dzień Zapobiegania Utonięciom. W tym sezonie w województwie kujawsko-pomorskim utonęło osiem osób. Ratownicy ostrzegają, że najczęściej gubią nas brawura i alkohol.