Bliskie spotkanie z kleszczem nie musi się skończyć szpitalem. NFZ ma kilka ważnych rad
Zaczyna się od rumienia, bólu i zawrotów głowy, a potem dochodzą bóle mięśni, kości lub stawów, porażenie połowy twarzy oraz stany zapalne mózgu i rdzenia kręgowego. Borelioza była głównym „bohaterem" „Środy z profilaktyką" w bydgoskiej siedzibie NFZ.
W ramach akcji, do godz. 13.00 na odwiedzających czekało stoisko edukacyjne ekspertów Sanepidu. Klienci mogli dowiedzieć się m.in., jak uniknąć ugryzienia przez kleszcza i na jakie objawy zwrócić uwagę.
- Jest się czego obawiać, ponieważ chorego kleszcza możemy spotkać wszędzie: w parku, na łące, wszędzie tam, gdzie jest zielono - mówi Danuta Zroślak, z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, Sekcji Promocji Zdrowia. - Powinno nas zaniepokoić przede wszystkim miejsce inwazji kleszcza na ciele. Chodzi o rumień. Jest to tak zwany rumień obrączkowy, który poszerza się tak jak obrączka: od małego okręgu, do coraz większego. W tym momencie nie możemy wyskubywać, czy wydłubywać kleszcza, ale trzeba udać się do lekarza, do fachowca, który to zrobi prawidłowo i bez uszczerbku na zdrowiu, ale także prawdopodobnie zabezpieczy pacjenta antybiotykami.
Tylko w ubiegłym roku u ponad 2600 mieszkańców naszego regionu zdiagnozowano choroby odkleszczowe. Narodowy Fundusz Zdrowia wydał na ich leczenie przeszło milion złotych.
W ramach „Środy z profilaktyką" rozmawiano również o bezpieczeństwie w czasie wakacji - m.in. o chorobach brudnych rąk i profilaktyce czerniaka. Chętni mogli także spróbować swoich sił w edukacyjnym quizie.