Krzysztof Laks: By uratować ofiarę wypadku, potrzeba krwi od dziesięciu osób [Rozmowa Dnia]
- W naszym regionie krwi na razie nie brakuje, ale cały czas trwa walka o pozyskiwanie nowych krwiodawców, bo zapotrzebowanie na ten życiodajny płyn rośnie - mówił w „Rozmowie Dnia” PR PiK Krzysztof Laks z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Bydgoszczy.
- By uratować życie jednej ofiary wypadku, lekarze potrzebują dziesięciu jednostek krwi, to znaczy, że dziesięć osób musi ją oddać. Od 300 do 400 osób każdego dnia musi oddać krew w naszym regionie, by zabezpieczyć potrzeby kujawsko-pomorskich szpitali – mówił gość „Rozmowy Dnia”. - Postęp technologiczny, również w medycynie sprawia, że zabiegów jest wykonywanych coraz więcej, coraz więcej jest też zastosowań dla krwi i jej składników. Siłą rzeczy potrzeba więc jej coraz więcej, a sprzyjają temu starzejące się społeczeństwo i demografia. Pacjentów też będzie coraz więcej, a nawet najlepszy sprzęt, najlepszy personel nie będzie w stanie nic zrobić, jeżeli nie będzie zapasu krwi. Bardzo często wspomina się o grupie „0 minus” ze względu na to, że jest najbardziej uniwersalna, może ją otrzymać teoretycznie każdy potrzebujący. Natomiast ja zawsze podkreślam, że każda grupa krwi jest ważna, ponieważ każda znajduje swojego odbiorcę, któremu ratuje życie. Niezależnie więc od tego, jaką grupę krwi mamy, zapraszamy do jej oddawania.
Można to zrobić w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa w Bydgoszczy oraz oddziałach terenowych w Toruniu, Włocławku, Inowrocławiu, Grudziądzu i Brodnicy. Do mniejszych miejscowości regularnie dojeżdżają krwiobusy, w środę (12 czerwca) na przykład zaparkują w Barcinie i Wąbrzeźnie, w piątek (14 czerwca) w Szubinie i Kowalu.
Cała „Rozmowa Dnia” poniżej
INNE ROZMOWY DNIA