Wyprawa na Syberię z okularami
Okulary dla mieszkańców wsi Znamienka na Syberii w Rosji, w której mieszkają między innymi potomkowie Polaków zesłanych po powstaniu styczniowym, zawiozą i dopasują na miejscu uczestnicy wyprawy z Gdańska, Poznania i Torunia.
"Zawieziemy okulary używane, w dobrym stanie, które zgromadziliśmy podczas zbiórek prowadzonych w Toruniu, Poznaniu i Gdańsku oraz otrzymaliśmy pocztą. Zebraliśmy około czterech tysięcy okularów, z których wybierzemy około tysiąca w najlepszym stanie. Już w Znamience zbadamy wzrok mieszkańcom i dobierzemy właściwe okulary - poinformował toruński optometrysta Maciej Karczewski.
Wśród uczestników wyprawy znajdą się lekarz okulista, dwóch optometrystów i optyk. Zabiorą ze sobą odpowiednie urządzenia optyczne i przybory.
Znamionka leży w regionie Chakasja na Syberii, około 200 kilometrów od Abakanu. We wsi mieszkają między innymi potomkowie uczestników powstania styczniowego, których zesłano w latach 1864-66.
Uczestnicy wyprawy wyruszą na Syberię na początku marca. Polecę samolotem do Moskwy, a następnie do Nowosybirska, potem pociągiem do Abakanu, a dalej samochodami do Znamienki. Za stronę logistyczną będzie odpowiadał podróżnik, znawca Syberii Romuald Koperski. Pobyt w syberyjskiej wsi zaplanowano cztery - pięć dni. Spodziewana temperatura w czasie pobytu w Znamience to minus 20-25 stopni.
Będzie to już druga wyprawna Syberię z okularami ze zbiórek. Pierwsza odbyła się w grudniu 2012 r. do wsi Wierszyna, leżącej około 170 kilometrów od Irkucka, w której mieszka około tysiąca osób. Wówczas temperatura sięgała od minus 45 do minus 50 stopni.
"To są ludzie tak naprawdę żyjący z tajgi, która daje wszystko, utrzymanie i zatrudnienie. Tajga daje drewno do budowy domów i ich opalenia, zwierzynę i dziesiątki gatunków jagód, które są jedynym źródłem witamin. Wieś jest zelektryfikowana" – powiedział Karczewski.
Uczestnicy pierwszej wyprawy zabrali ze sobą prawie 800 okularów. Przebadano około 300 osób, którym dobrano i ofiarowano okulary na miejscu. Około 80 osobom nie udało się od razu dopasować okularów, ale przygotowano je po powrocie do Polski i wysłano pocztą.
Karczewskiemu najbardziej utkwiła w pamięci prawie 70-letnia kobieta z dużą wadą wzroku, która potrzebowała okulary do patrzenia w dal minus 8, a do czytania plus 11 dioptrii.
"Gdy kobieta już w okularach wyszła z izby, w której prowadziliśmy badania, na korytarzyk, zaczęła z ciekawością przyglądać się czekającym ludziom. Szczególnie wpatrywała się w Buriatkę, jakby po raz pierwszy widziała osobę o innej cerze i skośnych oczach. Po chwili do środka wszedł jej syn, który na zewnątrz czekał w saniach, na mrozie. Do wnętrza wdarła się jakby mgła. Mężczyzna stanął, ściągnął czapkę, a matka do niego: Fiedia, ale ty posiwiałeś" - wspominał Karczewski.
Z trudem do okularów udało się przekonać 8-letnią dziewczynkę. Pytana, czy zna kogoś kto nosi okulary, potrafiła wskazać tylko jednego starszego mężczyznę. W końcu okazało się zna Harry'ego Pottera, a na stosie okularów leżały takie okrągłe, jakie nosił filmowy bohater. Takie okulary przypadły dziewczynce do gustu. (PAP)