Na rynku pracy w Bydgoszczy stabilnie. Stopa bezrobocia najniższa w regionie
Niskiego bezrobocia mogą Bydgoszczy pozazdrościć inne miasta regionu. Stopa bezrobocia na koniec ubiegłego roku wyniosła tu 2,2 procent – była najniższa w województwie i jedna z najniższych w kraju. Czy w tej sytuacji urząd pracy jest jeszcze potrzebny? – to pytanie padło podczas sesji Rady Miasta.
– W Powiatowym Urzędzie Pracy w Bydgoszczy zarejestrowanych było 3,5 tys. bezrobotnych – relacjonował na sesji Rady Miasta dyrektor instytucji Tomasz Zawiszewski.
Radny Paweł Sieg pytał, czy w tej sytuacji urząd nie powinien zostać zlikwidowany. – W mojej ocenie urzędy pracy to relikt przeszłości, powstawały, kiedy bezrobocie sięgało 20 procent. Około 30 proc., a w skali kraju nawet do 50 proc. osób rejestruje się wyłącznie po to, żeby uzyskać ubezpieczenie zdrowotne. W tej formule urząd pracy mógłby te kompetencje przekazać ZUS-owi. Marnowany jest czas urzędników – argumentował.
Zawiszewski wskazał, że sytuacja Bydgoszczy na tle regionu jest specyficzna. – Większość urzędów pracy ma bezrobocie na poziomie powyżej 10 proc., dochodzi do 15 proc. w powiatach lipnowskim, włocławskim, radziejowskim, gdzie bezrobocie jest najwyższe – mówił.
Wskazał też, że spadek bezrobocia w Bydgoszczy oznacza, że PUP zatrudnia mniej urzędników. – Kiedyś mieliśmy ponad 20 tys. zarejestrowanych klientów, zatrudnialiśmy ponad 130 osób [urzędników – przyp.], w tej chwili zatrudniamy 88. Staramy się dostosować, żeby nie było tak, że urząd jest, a nie ma kogo obsługiwać – wyjaśnił.
Zaznaczył też, że w przygotowaniu jest nowa ustawa, która miałaby dostosować funkcjonowanie urzędów pracy do obecnej sytuacji.
W poszukiwaniu lepszej pracy i wynagrodzenia pracownicy wielokrotnie w ciągu roku zwalniają się i zatrudniają. W ubiegłym roku PUP w Bydgoszczy odnotował 23 tysiące „podjęć pracy” – w 16 tysiącach przypadków dotyczyło to cudzoziemców, głównie Ukraińców.