Konflikt między władzami bydgoskiej Niepublicznej SP nr 1 z rodzicami. Wręczono wypowiedzenia umów
Wezwania do zaprzestania naruszeń dóbr osobistych pod groźbą kary od 5 do 10 tysięcy otrzymali niektórzy rodzice dzieci uczęszczających do Niepublicznej Szkoły Podstawowej nr 1 w Bydgoszczy.
– Jesteśmy zaniepokojeni takimi ruchami ze strony właściciela placówki – powiedział Adam Broniarczyk, ojciec dwóch uczniów tej szkoły.
– One są uzasadnione lajkowaniem strony internetowej, która jest założona dla ratowania tej szkoły. Za polubienie, czy za przesłanie dalej. Osobiście nie wiem, jak to wygląda, bo sam nie mam Facebooka – dodał Broniarczyk.
– Wobec nas są kierowane różnego rodzaju nieprawdziwe twierdzenia. Grupa rodziców idzie na wizytę do Rady Miasta i z całą stanowczością po raz kolejny twierdzi, że chcieliśmy zlikwidować szkołę. To są pomówienia – odpowiedział Mikołaj Kuchajewicz, właściciel szkoły.
Okazało się, że czworo rodziców otrzymało wypowiedzenia umów. – Ta decyzja nie była łatwa, przede wszystkim ze względu na dzieci. W naszej intencji nie jest robienie krzywdy dzieciom. Natomiast nie wyobrażam sobie prowadzenia jakiejkolwiek działalności wspólnie z rodzicem. Doszło do tego, że w tym momencie państwo próbują prowadzić tę działalność zamiast mnie, czy zamiast dyrektora - mówi Kuchajewicz.
Przypomnijmy, w prywatnej placówce na bydgoskim osiedlu Leśnym trwa konflikt między właścicielem szkoły a rodzicami. Rodzice obawiają się m.in., że szkoła zostanie zlikwidowana po tym jak dojdzie do wykupienia nieruchomości od miasta.
Jak już informowaliśmy, w ubiegłym roku bydgoscy radni wyrazili zgodę na zakup nieruchomości przy ul. Dwernickiego w celu rozbudowy budynku i przeprowadzenia niezbędnych remontów.
Radni zgodzili się na sprzedaż nieruchomości w drodze bezprzetargowej. Jednak po protestach rodziców bydgoski ratusz zaproponował nowe warunki. Wśród nich znalazło się: zobowiązanie właściciela do wybudowania sali gimnastycznej i pomieszczeń dydaktycznych w okresie trzech lat od podpisania umowy przedwstępnej i zapłaty po podpisaniu tej umowy kwoty 500 tysięcy złotych. Dopiero po ich spełnieniu doszłoby do ostatecznej sprzedaży. Na te warunki nie zgadza się właściciel szkoły.
– Absurdalne jest to, żeby budować coś na gruncie miejskim. Wiadomo, sprawą jest to, że znowu miasto będzie to miało, a my nie. Mimo, że jesteśmy zabezpieczeni (...). Dzisiaj zostało złożone pismo do Urzędu Miejskiego z naszą propozycją. Chcemy to kupić na tych warunkach, które były nam przedstawione – dodał Kuchajewicz.