Co zrobić z ukraińskim zbożem? Goście Radiokonferencji PR PiK nie byli zgodni
Trzeba zamknąć granicę przed towarami rolnymi z Ukrainy – apelują protestujący rolnicy. Zdania polityków, którzy gośćmi Radiokonferencji są jednak podzielone.
Czy należy zamknąć polską granicę przed towarami rolno-spożywczymi z Ukrainy? To jeden z głównych postulatów protestujących rolników. W ocenie senatora Tomasza Lenza z Koalicji Obywatelskiej najważniejsze są kontrole na granicach. Kwestie importu towarów należy uzależnić od potrzeb.
– Kupujemy to, czego nie mamy, a na pewno nie kupujemy tego, co jesteśmy w stanie w 100 procentach sami wyprodukować. To zaniża ceny produktów, które potem są sprzedawane Unii Europejskiej przez rolników europejskich i powoduje ich straty – argumentował Lenz.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Piotr Król uważa, że embargo na towary rolne należy rozszerzyć, a w przyszłości na nowo ułożyć relacje handlowe z Ukrainą.
– Tam są wielkie latyfundia. Ono jedno ma więcej ziemi niż całe polskie rolnictwo i jak pan popatrzy na 10 największych, to tam jest tylko jeden właściciel ukraiński. Reszta jest zarejestrowana na Cypr i w innych rajach podatkowych. To są duże koncerny międzynarodowe – rozwinął Król.
Zdaniem Ryszarda Bobera z Trzeciej Drogi – Polskiego Stronnictwa Ludowego można byłoby pomyśleć o rozszerzeniu embarga na cukier. W ocenie Pawła Siega z Konfederacji rząd powinien przede wszystkim dbać o interesy polskich rolników, a nie działających na Ukrainie wielkich rolniczych holdingów.
Według Przemysława Biegańskiego z Nowej Lewicy z rozszerzeniem embarga na towary z Ukrainy trzeba być ostrożnym, bo można narazić się na działania odwetowe, a wartość naszego eksportu do Ukrainy sięga kilkuset miliardów dolarów.