Bocznica w Kotomierzu zasypana kukurydzą. Nieznani sprawcy nocą otworzyli wagony
Bydgoska policja ustala kto i dlaczego wysypał na tory kolejowe kukurydzę. Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę w Kotomierzu pod Bydgoszczą. Ktoś otworzył osiem wagonów stojącego na bocznicy składu. Obecnie teren zabezpieczają SOK-iści. Wcześniej pojawili się tam przedstawiciele lokalnych władz oraz rolnicy, którzy pobrali próbki kukurydzy.
- To prawda, jakieś małe próbki do badań ktoś pobrał - potwierdza jeden z obecnych na miejscu rolników. - Akredytowane laboratorium wykona ocenę jakości pod kątem zawartości mykotoksyn, ale także pestycydów (...). Mówi się o tym, że zboże importowane z Ukrainy nie spełnia parametrów. Niestety, wiemy, że brakuje wystarczających kontroli na granicy. A to wszystko sprawia, że mamy nierówną konkurencję w zakresie obrotu zbożem. O to, czy jest to kukurydza z Ukrainy - o to należałoby zapytać operatora - przewoźnika, natomiast ktoś zrobił zdjęcie listu przewozowego twierdząc, że jest to towar ukraiński, ale informacji pewnych nie mamy.
- W chwili obecnej czynności prowadzi policja. Na miejscu zdarzenia pierwsze były Służby Ochrony Kolei i zabezpieczyły teren - mówi Sebastian Horodecki, zastępca wójta gminy Dobrcz. - Jest mało prawdopodobne, że ziarno samo się wysypało, skoro osiem wagonów jest otwartych. Trudno mi w tej chwili powiedzieć, czy jest to kukurydza z Ukrainy. Nikt nie udziela takich informacji.
Sprawę komentuje rolniczy działacz Wojciech Mojzesowicz. Jego zdaniem determinacja rolników jest ogromna.
- Sytuacja jest bardzo zła. Ktoś tu kłamie - uważa Mojzesowicz. - Premier Ukrainy powiedział, że ani zboże, ani kukurydza, ani rzepak do nas nie są przywożone. No więc ewidentnie sytuacja pokazuje, że są przywożone. Jest w tym temacie takie zakręcenie, takie kłamstwo. Jakbym tam był i gdybym miał możliwość, to też bym tę kukurydzę wysypał. Ile mogą trwać rozmowy, ile może trwać uzgadnianie. Wielu młodych ludzi, bardzo ambitnych i mądry rolników się angażuje. Oni wiedzą, o co walczą. Wiedzą, że ten rachunek ekonomiczny i te ceny spowodują bankructwo wielu gospodarstw. Dlatego walczą, mają do tego prawo - mówi Mojzesowicz.
AKTUALIZACJA: Sprawą wysypanego w Kotomierzu ziarna zajmuje się policja. Po konsultacjach z prokuratorem postępowanie prowadzone jest w kierunku złamania artykułu 288 Kk, czyli zniszczenia mienia. O kukurydzy na poboczu powiadomił dróżniczkę z Kotomierza jeden z przejeżdżających tamtędy maszynistów. W każdym wagonie mogło być nawet 60 ton zboża. W niedziele wieczorem rozpoczęło się zbieranie nasion; przeładunek potrwać miał przynajmniej kilkanaście godzin.