Uchodźcy znaleźli schronienie we Włocławku, ale miasto nie ma środków na utrzymanie ośrodka
Mijają dwa lata od dnia, w którym pojawili się w Polsce pierwsi uchodźcy z Ukrainy. Właśnie dwa lata temu w ośrodku dla uchodźców przy ulicy Krętej we Włocławku zamieszkała pani Anna z dwiema córeczkami.
Wraz z nią mieszkało tam prawie 300 osób. Same kobiety i dzieci. Anna nadal żyje w ośrodku we Włocławku, ale wraz z nią jest tu jedynie 60 rodaczek. Reszta poszła własną drogą.
– Niektóre wyjechały do domu, bo jednak nigdzie nie ma tak, jak w domu. W nim nawet ściany pomagają. Niektóre wyjechały do innych krajów. Część kobiet znalazła pracę w Anwilu, czy w innych miejscach. Powoli znajdują zatrudnienie. We Włocławku nie odczuwamy złych emocji, wszystko jest bardzo przyjemne, w tym ludzie. Na razie innych nie spotkałam. Może tak jest w innych ośrodkach, ale tutaj nam pomagają – dodała pani Anna.
Ośrodek we Włocławku utrzymuje Urząd Miasta, oraz wojewoda, który do każdego pensjonariusza dopłaca 60 złotych dziennie. Placówka będzie działać tylko do końca czerwca. Pieniędzy nie starcza na utrzymanie ogromnego gmachu. Ratusz planuje sprzedaż nieruchomości.
Uchodźcy muszą wynająć mieszkania na wolnym rynku, albo zostaną przeniesieni do placówek wojewody w Toruniu, lub w Bydgoszczy.