Komendant Wojewódzki Policji zabrał głos ws. użycia gazu podczas protestu w Bydgoszczy [oświadczenie]
– W związku z wtargnięciem osób protestujących do budynku Urzędu Wojewódzkiego (…) funkcjonariusze podjęli czynności zmierzające do zapobieżenia dalszej eskalacji naruszeń prawa – czytamy w oświadczeniu Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy, insp. Jakub Gorczyński, na temat interwencji funkcjonariuszy podczas piątkowego (9 lutego) protestu rolników.
„W związku z protestem środowisk rolniczych funkcjonariusze Policji realizowali działania związane z zapewnieniem bezpieczeństwa i porządku publicznego na terenie miasta Bydgoszczy i powiatu bydgoskiego. Zgodnie z przyjętymi założeniami celem działania policjantów była ochrona życia i zdrowia uczestników protestu i mieszkańców Bydgoszczy oraz mienia” – pisze insp. Gorczyński.
„W czasie trwania protestu w Bydgoszczy przy ul. Jagiellońskiej 3 doszło do naruszenia
bezpieczeństwa i porządku publicznego. W związku z wtargnięciem osób protestujących
do budynku Urzędu Wojewódzkiego oraz wrzucaniem do jego wnętrza snopków słomy i jajek, funkcjonariusze podjęli czynności zmierzające do zapobieżenia dalszej eskalacji naruszeń prawa, po uprzednim ostrzeżeniu, wykorzystując środki przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej oraz ręcznego miotacza gazu pieprzowego. W efekcie użycia tych środków nastąpiło przywrócenie naruszonego porządku. Na miejsce wezwano Zespół Ratownictwa Medycznego, niemniej jednak nie zgłosiła się żadna osoba poszkodowana” – czytamy w komunikacie.
Komendant przekazuje też, że tego dnia na terenie województwa odbyło się 21 zgromadzeń oraz trzy protesty środowisk rolniczych. „Podczas żadnego z wymienionych wydarzeń nie zaistniały incydenty wymagające interwencji Policji. W związku z zaistniałymi naruszeniami całość dokumentacji w sprawę przekazano do właściwej miejscowo prokuratury celem oceny prawnokarnej” – czytamy w oświadczeniu.
Pogotowie do naszej reporterki wezwał uczestnik zgromadzenia
W czasie prostu poszkodowana została reporterka Polskiego Radia PiK. Zespół ratownictwa medycznego wezwany przez jednego z uczestników zgromadzenia udzielił jej pomocy.
– Wicewojewoda Piotr Hemmerling wyszedł do protestujących i próbował z nimi negocjować – relacjonowała na naszej antenie. – Zaproponował, że pan wojewoda Michał Sztybel przyjmie w środku, w budynku Urzędu Wojewódzkiego, delegację 10 osób, na co rolnicy nie chcieli się zgodzić. Powiedzieli, że albo wejdą wszyscy [przedstawiciele wszystkich gmin – przyp. red.], albo pan wojewoda ma wyjść do nich na zewnątrz. I wtedy doszło do eskalacji tej sytuacji, kiedy rolnicy próbowali siłą wedrzeć się do urzędu. Ja, niefortunnie, znalazłam się w środku tej akcji, policjanci użyli gazu pieprzowego, który, niestety, dostał się do moich oczu i ust. Interweniowało pogotowie, ale wszystko skończyło się dobrze – mówiła na naszej antenie.
„Wojewoda nie wyraził zgody na użycie dodatkowych środków i sprzętu”
Oświadczenie Komendanta do naszej redakcji przesłała rzeczniczka wojewody Natalia Szczerbińska. – Zgodnie z informacją w wyjaśnieniach, zwracamy uwagę, że decyzję o użyciu środków przymusu bezpośredniego podjęli policjanci uczestniczący wzdarzeniu, którzy jako jedyni byli w stanie właściwie ocenić sytuację – komentuje. –Jednocześnie informujemy, że w trakcie samych wydarzeń wojewoda kujawsko-pomorski Michał Sztybel nie wyraził zgody na użycie dodatkowych środków i sprzętu. Uznał, że mogłoby to spowodować dalszą eskalację protestu – dodaje.
Wcześniej wojewoda i wicewojewoda Piotr Hemmerling wyrażali ubolewanie, że osoby znajdujące się przed urzędem zostały pokrzywdzone przez użycie gazu. Wicewojewoda Michał Koniuch podkreślał, że było to działanie w obronie urzędu, a nie gest przeciwko rolnikom. Poszkodowani to – oprócz rolników i naszej reporterki – także wicewojewoda Hemmerling.