Fałszywe dokumenty z Ukrainy alibi dla przestępców
Proceder przedstawiania fałszywych dokumentów z Ukrainy jako alibi przestępców wykryli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego w Bydgoszczy. Podejrzani o rozboje dysponowali zaświadczeniami o pobycie w areszcie w Czerkasach na Ukrainie.
"Policjanci CBŚ zatrzymali 33-letniego mieszkańca Mroczy podejrzanego o posłużenie się sfałszowanym dokumentem. Mężczyzna, aby uniknąć odpowiedzialności za przestępstwo popełnione na terenie Polski przedłożył w sądzie poświadczenie wydane rzekomo przez sąd w Czerkasach na Ukrainie o odbywaniu tam w tym czasie kary pozbawienia wolności" - poinformował w piątek Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego kujawsko-pomorskiej policji.
Sprawdzając dokumentację śledztw z ostatnich czterech lat funkcjonariusze odkryli osiem przypadków posługiwania się zaświadczeniami wydanymi rzekomo przez sąd w Czerkasach, potwierdzającymi pobyt w tamtejszym areszcie. Wszystkie dokumenty potwierdzały odbywanie krótkotrwałych - od 3 do 15 dni - kar pozbawienia wolności za wykroczenia popełnione na Ukrainie.
Fałszywe zaświadczenia przedkładane były w polskich sądach jako alibi osób podejrzanych bądź oskarżonych o dokonanie poważnych przestępstw: rozbojów z użyciem broni i uprowadzeń dla okupu.
"Dokumenty, rzekomo pochodzące z Sądu Rejonowego w Czerkasach oraz z organów MSW Ukrainy, przedkładano m.in. w sądach w Warszawie, Bydgoszczy, Gdańsku i Toruniu. Przekazywane one były wymiarowi sprawiedliwości osobiście przez oskarżonych, bądź ich obrońców, a także nadsyłane drogą pocztową, w tym jako rzekoma odpowiedź na międzynarodową pomoc prawną w sprawie karnej toczącej się na Ukrainie" - dodał Daszkiewicz.
Według policji nie ma już wątpliwości, że w zbadanych dotychczas przypadkach dokumenty ukraińskie zostały sfałszowane, a organa ukraińskie, sąd i ministerstwo, widniejące jako wystawcy dokumentów zaprzeczyli, aby takie zostały przez nich wydane.
Zatrzymanemu przez funkcjonariuszy mieszkańcowi Mroczy postawiono już zarzut posługiwania się fałszywym dokumentem przed sądem w Chojnicach (woj. pomorskie). Za przestępstwo to grozi kara do 5 lat więzienia. Policja zapowiada kolejne zatrzymania w tej sprawie. (PAP)