Politolog: Komisje śledcze to polityczne spektakle, na które czekają wyborcy [Rozmowa dnia]
- Niektóre komisje śledcze mogą przynieść jakieś efekty, lecz jeśli będą powoływane kolejne - społeczeństwo się nimi znudzi - uważa dr Patryk Tomaszewski - politolog z UMK, który był gościem poniedziałkowej „Rozmowy dnia” w Polskim Radiu PiK.
Marcin Kupczyk: W najkrótszym możliwym czasie prokurator generalny wyda stanowisko w sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, i skieruje wraz z aktami do prezydenta. Emocje w tej sprawie nie opadają.
Patryk Tomaszewski: Ogromne emocje wynikają z tego, że po raz pierwszy tak wysokiej rangi politycy - przede wszystkim pan Kamiński - zostali w spektakularny sposób zatrzymani, doprowadzeni do aresztu. Sprawa ma podwójny charakter - są to znani politycy i jednocześnie politycy dzisiejszej opozycji, która twierdzi, że są niewinni. Do tego jest jeszcze sprawa ułaskawienia przez pana prezydenta i dyskusja o tym, czy ułaskawienie, które było wydane przed wyrokiem skazującym działa, czy też nie. Mamy więc kilka aspektów, a sprawa jest trudna.
Poza tym - jak czytamy - pan Kamiński gorzej się czuje, jest chyba w szpitalu więziennym. Czekamy więc, aż w końcu będzie jakieś rozwiązanie.
Jakie powinno być Pana zdaniem?
- Uważam, że jeśli chodzi o samo zatrzymanie, można było tego dokonać w inny sposób. To są dwa lata więzienia, wiemy, że wielu przyszłych więźniów oczekuje na zamknięcie, a oni raczej chyba nie uciekliby z Polski. Natomiast trudno mi mówić, czy faktycznie prawo łaski było ogłoszone w dobrym momencie, prawnicy się o to spierają. Być może ze względów zdrowotnych pan Kamiński zostanie wypuszczony do domu. Trudno powiedzieć, jak ta sprawa się zakończy. Wydaje się, że obie strony są mocno sprzeczne wobec siebie i zdeterminowane, żeby dalej twierdzić z jednej strony, że prawo łaski nie zadziałało. Pan prezydent z kolei nie chce zmienić swojego zdania i uważa, że już ich ułaskawił.
W tej kadencji Sejmu ma działać przynajmniej kilka sejmowych komisji śledczych, które mają badać działania poprzedniego rządu. Wierzy Pan w ich sens?
- Wierzę w niewielką sprawczość komisji, jeżeli chodzi o ustalenie stanu faktycznego, ale uważam, że mają jeden wielki plus - pokazują opinii publicznej to, co dzieje się „pod stołem”. O tyle więc są ważne, żeby obywatele mogli patrzeć politykom na ręce i z tej perspektywy komisje mają rację bytu. Natomiast czy ustalą prawdę, wszystkie fakty i wszystkie okoliczności? Patrząc na dawne komisje, mam mieszane uczucia, a raczej myślę, że to się niestety nie uda.
Po co są więc powoływane?
- Generalnie komisje śledcze to spektakl, na który czekają wyborcy. Dzisiejsi rządzący wygrali wybory, a wyborcy oczekiwali od nich, żeby rozliczyć rządy PiS-u, więc jest to pewnego rodzaju spektakl rozliczenia tych rządów. Są komisje ważne i mniej ważne. Jak powstanie ich dużo, to w pewnym momencie opinia publiczna już nie będzie ich tak mocno śledziła, trochę się nimi znudzi. Natomiast jeżeli będzie kilka komisji kluczowych, to towarzyszyć im będzie też wyższe zainteresowanie. (…)