Politolog: W dyplomacji potrzeba osób spokojnych, delikatnych i wyważonych [Rozmowa dnia]
- Nominacja Radosława Sikorskiego na funkcję ministra spraw zagranicznych jest co najmniej kontrowersyjna - uważa politolog Jarosław Wojtas. Gość „Rozmowy dnia” Polskiego Radia PiK spodziewa się, że może dochodzić do konfliktów między nowym szefem dyplomacji a prezydentem.
Marcin Kupczyk: Nowy premier wybrał sobie ludzi. Po raz pierwszy rząd został wybrany przez Sejm w tak zwanym drugim kroku konstytucyjnym. To dla nas wszystkich nowe doświadczenie. Wybory odbyły się 15 października, a nowy rząd został zaprzysiężony 13 grudnia. Trochę to trwało, ale - jak zapewniała strona oddająca władzę - zgodnie z przepisami. Jak Pan ocenia przebieg tych wydarzeń?
Jarosław Wojtas: Nowy rząd został powołany później, ze względu na pierwszą próbę. Czekamy teraz, jakie będą pierwsze decyzje, sukcesy i być może też wpadki nowego rządu – tak, abyśmy mogli rzetelnie ocenić, w jaki sposób nowa ekipa daje sobie radę w nowej rzeczywistości.
Wydaje mi się, że wszystko poszło bardzo sprawnie. Również uroczystość w Pałacu Prezydenckim świadczy o tym, że jest nadzieja, że relacje pomiędzy dwoma obozami – tym ustępującym, i tym nowym - będą podążać w dobrą stronę, że emocje kampanijne trochę opadną i będziemy mieli do czynienia ze współpracą tam, gdzie to będzie możliwe. Jak na razie – to, co obserwujemy daje nadzieję, że będzie trochę mniej emocji w polskiej polityce.
Mieliśmy w tym czasie obrady Sejmu. Jednym z głośniejszych wydarzeń było złożenie projektu ustawy w celu wsparcia odbiorców prądu, gazu i ciepła, czyli ochrony ich przed wysokimi cenami. Ale przy okazji tego projektu pojawiła się również zmiana przepisów, dotyczących elektrowni wiatrowych. Na przykład możliwa była najmniejsza odległość wiatraka od domu wynosząca 300 metrów. Projekt przewidywał też możliwość wywłaszczania prywatnych właścicieli na życzenie inwestora oraz farmy wiatrowe w najbliższej odległości od parku narodowego czy krajobrazowego. Politycy PiS ogłosili, że mamy pierwszą aferę nowego rządu oraz działania lobbingowe, bo ich zdaniem ta ustawa była pisana pod dyktando lobbystów, druga strona zapowiedziała poprawki. Innym wydarzeniem było pojawienie się w sali plenarnej Sejmu osoby, która nie jest posłem. Okazało się, że to były wiceminister Marek Wójcik, obecnie zarejestrowany jako lobbysta. Został wyproszony, ale jego wizyta natychmiast wzbudziła fale komentarzy z pytaniem, do czego dochodzi w nowym Sejmie. Jak Pan ocenia te wydarzenia?
- Uważam, że to wpadka, natomiast każde tego typu wydarzenie będzie wykorzystywane przez nową opozycję i politycy większości sejmowej muszą doskonale zdawać sobie z tego sprawę, że więcej do takich rzeczy nie może dochodzić, bo nie zostanie odpuszczone żadne tego typu działanie. Z jednej strony jest podejrzenie działalności lobbingowej, z drugiej - o nie do końca rzetelną, czy może niedbałą pracę nad tworzeniem projektu ustawy.
Oczywiście takie rzeczy się zdarzają, ale jeżeli na początek kadencji rozpoczyna się właśnie od tego typu zdarzenia, to opozycja może cały czas podważać zaufanie do kompetencji i do dbałości nowej większości o przestrzeganie polskiego prawa. Tym bardziej, że mamy do czynienia ze sprawami bardzo ważnymi, bo suwerenność energetyczna to dzisiaj kluczowa kwestia bezpieczeństwa państwa. (…)
Nowy premier Donald Tusk wybrał sobie ludzi, z którymi chce tworzyć rząd. Mamy tu wątek regionalny - jako minister spraw zagranicznych ponownie pojawił się bydgoski polityk Radosław Sikorski. Pojawiły się komentarze, że to - delikatnie mówiąc - postać kontrowersyjna.
- Z jednej strony to bardzo dobrze, że z naszego regionu pojawiają się ministrowie i wiceministrowie w nowym rządzie, bo to daje nadzieję, że nasz region będzie bardziej dowartościowany i że parlamentarzyści z naszych dwóch okręgów wyborczych liczą się na krajowej scenie politycznej. Z drugiej jednak strony - jeżeli patrzymy na taki sektor, jak dyplomacja, czyli obszar, w którym potrzeba osób spokojnych, wyważonych, potrafiących działać zakulisowo i w sposób delikatny budować relacje pomiędzy różnymi obozami politycznymi, unosić się ponad emocjonalne podziały - to rzeczywiście ta nominacja może się wydawać zaskakująca, czy wręcz kontrowersyjna.
Mamy do czynienia z politykiem, który jest rozpoznawalny, wyrazisty, ma rzeczywiście wielki talent retoryczny i dobrze sprawdza się w konflikcie. Być może byłby predysponowany do funkcji rzeczniczka partii politycznej, czy rzecznika rządu. Natomiast w przypadku obszaru, który wymaga szczególnej delikatności, dojrzałości, jest to decyzja, która może zostać odczytana jako bardzo kontrowersyjna, być może nawet konfrontacyjna w relacji chociażby do urzędu prezydenta RP, który współdzieli kompetencje dyplomatyczne, kompetencje kreowania polityki międzynarodowej. (...)
INNE ROZMOWY DNIA