Marcin Sypniewski: Przeszkadza nam ingerencja UE w nasze wewnętrzne sprawy [Rozmowa dnia]
Gdyby wybory do Parlamentu Europejskiego odbyły się dziś, skrajna prawica stałaby się w nim trzecią siłą — pisze dzisiejsza „Rzeczpospolita” powołując się na badania Eurobarometru. - Konfederacja mogłaby na tym zyskać – mówi Marcin Sypniewski w dzisiejszej „Rozmowie dnia”.
Michał Jędryka: Opublikowano wyniki tak zwanego Eurobarometru. To badanie opinii publicznej, publikowane przez Parlament Europejski. Z jednej strony mówi się o wzroście poparcia dla Unii Europejskiej - między innymi w Polsce, ale z drugiej strony - o wzroście poparcia dla partii prawicy, które mogą być trzecią siłą w nowym Europarlamencie. Uważa Pan, że skorzystacie na tym?
Marcin Sypniewski: Myślę, że tak. Jeżeli chodzi o podejście do Unii Europejskiej, Polacy cenią sobie z pewnością swobodę poruszania się, możliwość zatrudnienia za granicą, czyli wszystko to, o czym mówiono przy przystępowaniu do Unii Europejskiej. Natomiast z biegiem czasu okazało się, że niestety UE zaczyna bardzo mocno ingerować w nasze wewnętrzne sprawy. I przestaje nam podobać się to, co obserwujemy - cały pakiet klimatyczny, który doprowadza do tego, że płacimy bardzo wysokie ceny za prąd, za ogrzewanie i coraz bardziej szalone pomysły ekologów, którzy narzucili swoją narrację Unii Europejskiej - którzy wysuwają pomysły ograniczenia jedzenia mięsa, podróżowania, wstrzymania możliwości korzystania z węgla.
To wszystko powoduje, że coraz więcej Polaków zauważa, że nie tak miało być - że mieliśmy głównie odnosić korzyści, a nie na tym cierpieć. Chociażby strefy czystego transportu, o których ostatnio jest mowa np. w Warszawie, a które oznaczają, że starszym samochodem nikt nie będzie mógł wjechać do centrum. Politycy Platformy Obywatelskiej mówią, że trzeba to zrobić, bo wszyscy się udusimy, bo idą zmiany klimatyczne itd. Ale im łatwo powiedzieć, bo ich akurat stać na samochody, które wszystkie normy spełniają.
To tak, jak Bill Gates może latać samolotem, bo walczy o klimat…
- Dokładnie. Podobnie uczestnicy Szczytu Klimatycznego, którzy latają odrzutowcami i samolotami, emitując więcej śladu węglowego, niż zapewne przeważająca większość ludności świata. Ioni narzucają wszystkim, jak mają żyć. Mamy się temu podporządkować, żeby obniżyć temperaturę o jeden stopień, chociaż nie ma pewności, czy te działania coś dadzą. Wszystko to jednak nie dotyczy elit.
Ludziom zaczyna to przeszkadzać. Zaczynają się pytać, czemu nie można jeździć samochodem kilkuletnim, który emituje za dużo spalin? Dlaczego nie można palić węglem, skoro Niemcy jakoś wydobycia węgla wcale nie ograniczają?
W „Do Rzeczy” ukazał się artykuł Piotra Gabryela, który pisze, że ironią historii byłoby, gdyby to właśnie rząd Platformy Obywatelskiej zatrzymał proces federalizacji Unii Europejskiej, a nie rząd Prawa i Sprawiedliwości. Pokazuje też, że jednak rząd premiera Morawieckiego na wiele spraw związanych z integracją Unii Europejskiej się zgadzał.
- To był wielki błąd, że rząd premiera Morawieckiego zgodził się na pakiet Fit for 55. To był olbrzymi błąd, że premier Morawiecki sam walczył o wprowadzenie nowych podatków unijnych i zgodził się na to, że mechanizm samorządności mógł być jednak stosowany przy ocenie przyznawania Polsce środków z KPO.
My jako Konfederacja od zawsze mówiliśmy, że PiS podczas swoich rządów używał bardzo mocnej retoryki antyunijnej, podkreślał, że się sprzeciwia decyzjom urzędników z Brukseli, natomiast niestety robił coś innego i w trakcie tych wszystkich negocjacji niestety nie udawało mu się bronić do końca naszych interesów. (...)