Gapowicze są winni Toruniowi prawie dwa miliony złotych. Dłużnicy trafiają do rejestru
Miliony złotych są winni pasażerowie - gapowicze za nieskasowane bilety w autobusach i tramwajach. Jak skutecznie walczyć z gapowiczami rozmawiali w Toruniu uczestnicy Forum Organizatorów Transportu Publicznego.
– Przewoźnicy mają problemy z obsadą kontrolerów – mówi Marcin Kowallek, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w Toruniu. – Nie jest to zawód prestiżowy. Wcześniej wykonywała go firma zewnętrzna, na nasze zlecenie. Teraz, od 2020 roku wykonuje te zadania MZK, ale też trzeba znaleźć ludzi do pracy, a nie jest łatwo.
– Dlatego mamy dzisiaj sześciu kontrolerów, co jest dosyć dobrym stanem, jak na historię sprawowania tej funkcji przez nas – mówi Zbigniew Wyszogrodzki, prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji w Toruniu. – Dodatkowo zatrudniamy firmę zewnętrzną, która w tej chwili ma jednego kontrolera, ale prowadzi intensywne działanie rekrutacyjne i na pewno będzie ich niedługo kilku kolejnych. Chętnie przyjęlibyśmy kilkunastu następnych, nawet gdybyśmy ich mieli 20 - 25, to też mieliby co robić. Jeżeli chodzi o stronę finansową, wygląda to dobrze. Kontrolerzy są wynagradzani wynagrodzeniem stałym plus prowizją. Ci najlepsi są w stanie wyciągnąć nawet i 10 tysięcy złotych miesięcznie.
- W Toruniu mamy należności na ponad milion 900 tysięcy złotych. Tyle mamy zidentyfikowanych należności, które są przeterminowane, które nie zostało zapłacone. Toruń ma zawartą umowę z firmą Big Info Monitor. To jest rejestr krajowy . Nie ma możliwości wzięcia kredytu, dopóki dłużnik nie spłaci swojej należności i nie zostanie wykreślony z rejestru - mówi Marcin Kowallek.
Więcej w relacji Michała Zaręby.