Finał sprawy czterolatka, który wypadł z 11. piętra wieżowca. Matka uniewinniona
Sąd Okręgowy w Toruniu uniewinnił matkę, której syn w 2019 roku wypadł z 11. piętra wieżowca. Chłopiec przeżył. Upadek zamortyzowały krzaki i trawa. Oluś miał wtedy cztery lata.
Po kilku tygodniach w bardzo dobrym stanie opuścił toruński szpital. Musiał przejść kilka operacji i rehabilitację.
Prokuratura ustaliła, że kobieta zostawiła chłopca w mieszkaniu na około 20 minut. Miała wyjść, by wyrzucić śmieci, na parkingu rozmawiała ze znajomym. – Z zeznań jednego ze świadków wynika, że przechodząc koło budynku około godz. 17.00, usłyszał krzyk dziecka, które na wysokim piętrze stało na parapecie i wzywało matkę. Po chwili to dziecko schowało się do mieszkania. Drugi ze świadków podaje już godzinę ok. 17.20. i przedstawia analogiczną sytuację, dziecka na parapecie, które zrobiło krok do przodu i wypadło. Relacja tych świadków wskazuje nam granice czasowe – mówił Polskiemu Radiu PiK w 2020 roku prokurator Marcin Licznerski, szef prokuratury Rejonowej Toruń Wschód. – Matka chłopca była trzeźwa, a ojciec był w momencie wypadku w pracy. W mieszkaniu nie było interwencji policji, a sąsiedzi mieli dobrą opinię o tej rodzinie – informowała w 2019 roku policja.
Na początku 2023 roku sąd, za narażenie życia dziecka, skazał 32-letnią Ewę P. na 8 miesięcy prac społecznych.
Oskarżona postanowiła odwołać się od wyroku. Sąd II instancji uznał, że kobieta nie popełniła zarzucanego jej przestępstwa: dziecko zostało same w mieszkaniu, ale kobieta wyszła na krótko, a pod zamkniętym oknem nie stały przedmioty, na które mógł wejść czterolatek.
O zakończeniu tej sprawy poinformowały toruńskie „Nowości”.