W tej stodole zamknięto i podpalono alpaki. „Z pewnością nie był to przypadek” [zdjęcia]
Ciąg dalszy sprawy rzezi alpak i lam na wyspie Ostrówek w gminie Kruszwica. Przypomnijmy – w nocy z wtorku na środę nieznany sprawca lub sprawcy uśmiercili zwierzęta chodzące luźno po wybiegu. Później zaciągnięto je do stodoły, oblano benzyną i podpalono.
Nasz reporter rozmawiał z krewną właścicielki Alpakarni i widział, jak powstawała hodowla. – Tutaj odbywały się warsztaty dla dzieci, z rękodzieła i malowania. Masakra i rzeź… To, co się stało w tych szopkach.
Prawdopodobnie to było celowe działanie, zaplanowane w tai sposób, żeby zniszczyć ten obiekt. – To nie był przypadek, na pewno. To było skrupulatnie zaplanowane. Tutaj zginęły zwierzęta.
Mieszkańcy wyspy Ostrówek są w szoku. – Aż serce boli, taka przyjemna jest ta dziewczyna (właścicielka hodowli) i nie wiadomo. Nie wiem, co powiedzieć. To jest niemożliwe, żeby tak się zemścić na zwierzętach. Nie wiem, czy to zemsta, czy co. Człowiek już różnie myśli. Nie wiemy, kto mógł to zrobić. Ona nikomu nic nie ważyła. Widać, że to chyba było zaplanowane. Wyszłam przed północą, kiedy straż wyła, ten sygnał. Było coś po 23:00, to już się paliło. Na pewno nie zrobił tego miejscowy, tutaj każdy żył w zgodzie, jak rodzina.
Przypomnijmy – podczas akcji gaśniczej w nocy z wtorku na środę strażacy znaleźli 10 martwych alpak i jedną lamę. Śledztwo prowadzi Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy.