Poseł Ardanowski: Funkcję marszałka seniora obejmie człowiek dialogu i współpracy [Rozmowa dnia]
Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa i szef prezydenckiej Rady ds. Rolnictwa i Obszarów wiejskich jest zadowolony z decyzji prezydenta w sprawie wyboru Marka Sawickiego na marszałka seniora. Mówił o tym w „Rozmowie dnia” Polskiego Radia PiK
Michał Jędryka: Jak Pan ocenia ogłoszoną wczoraj decyzję prezydenta Andrzeja Dudy, a właściwie dwie decyzje?
Jan Krzysztof Ardanowski: Dobrze oceniam. To decyzja logiczna i w pełni uzasadniona. Przede wszystkim sankcjonuje pewien zwyczaj, który od wielu lat istnieje, że przedstawicielowi partii, uzyskującej najlepszy wynik w wyborach, powierza się pierwszą opisaną w Konstytucji próbę utworzenia rządu. (…)
Podobnie zresztą było choćby w 1991 roku po wyborach, które wtedy wygrała Unia Demokratyczna. Prezydent Wałęsa nawet dwukrotnie podejmował próbę, bo najpierw powierzał misję utworzenia rządu Bieleckiemu, potem Gieremkowi. Dopiero, kiedy nie wyszło, zostało to przekazane do premiera Olszewskiego, który stworzył rząd - notabene rok później przez Wałęsę obalony. Jest to więc logiczna konsekwencja – prezydent ani nie złamał dobrych zwyczajów, ani nie zachował się nielogicznie.
Powierzenie honorowej funkcji marszałka seniora Markowi Sawickiemu z PSL-u to też dobra decyzja?
- To jeden z najbardziej doświadczonych parlamentarzystów. Myślę, że prezydent chciał pokazać pewne swoje oczekiwania odnośnie sytuacji politycznej w Polsce i rozwiązania konfliktu społecznego, który bardzo mocno dzieli Polaków. Sawicki jest człowiekiem – tak, jak prezydent w swoim orędziu stwierdził - dialogu i współpracy. Ma różne pomysły i nie zawsze się z nimi zgadzam, ale to niewątpliwie człowiek, który nie jest agresywny, stara się rozmawiać i szukać spraw, które łączą, dyskutować merytorycznie. Zresztą wspólnie z nim i innymi byłymi ministrami rolnictwa, z jego inicjatywy od kilku lat organizujemy Kongresy Polskiej Wsi. Pokazanie przez prezydenta, że tacy politycy powinni w większym stopniu oddziaływać na wzburzoną, pokłóconą scenę polityczną jest też gestem symbolicznym.
Bardziej się martwię o to, jak zakończą się próby premiera Morawieckiego, które są dość karkołomne. Opozycja zbudowała swoją przewagę na wyjątkowo ostrej kampanii, w którą niestety PiS dał się wkręcić – obrażania, wyzywania. Spotykam się z ludźmi codziennie i słyszę głosy: „teraz już będzie lepiej, bo nie będzie tego znienawidzonego Kaczora, czy PiS-u nie będzie”. Pewnie przyjdzie rozczarowanie dla ludzi, którzy tak wąsko rozumieją politykę.
Myśli Pan, że będzie nadal eskalacja?
- Oby jej nie było. Jesteśmy w naprawdę ciężkiej sytuacji międzynarodowej. Może za mało nawet o tym mówimy i społeczeństwo jest za mało poinformowane. Niebezpieczeństwa zarówno związane z sytuacją bliższą, czyli na Ukrainie, coraz ostrzejszymi groźbami Rosji, ale również z obawą, że konflikt w Izraelu rozleje się na świat, między innymi zwiększając niepomiernie ilość imigrantów z Bliskiego Wschodu, to są realne zagrożenia. (...)