Nie ma co czekać, autobus nie przyjedzie. Bydgoscy radni o kryzysie w komunikacji miejskiej
Pasażerowie bydgoskiej komunikacji bez powodzenia czekają na przystankach, bo z rozkładów wypadają kolejne autobusy – na ten problem zwróciła uwagę podczas sesji RM radna PiS Grażyna Szabelska. - Zostanie rozwiązany w ciągu dwóch tygodni – obiecał prezydent Rafał Bruski.
Radna Szabelska zgłosiła wniosek podczas środowej sesji Rady Miasta Bydgoszczy, aby prezydent zabrał głos w sprawie kryzysu w komunikacji miejskiej. Wniosek został odrzucony. Prezydent Rafał Bruski zwrócił uwagę, że „po raz kolejny radna nie daje czasu na przygotowanie szczegółowych informacji”. Wyjaśnił jednak od razu, jak wygląda sytuacja.
- Problem jest jeden i tylko jeden - mianowicie taki, że MZK nie realizuje umowy w takim zakresie, w jakim kupujemy i zamówiliśmy. Nie realizuje, bo nie ma kierowców – tłumaczył prezydent Bydgoszczy. - W związku z tym wezwałem pisemnie pana prezesa do tego, żeby się ustosunkował, czy zrealizuje 100 proc. kursów, czy nie. Jeżeli powiedziałby, że nie zrealizuje, znajdę wyjście zastępcze. Pan prezes jednak sam znalazł wyjście zastępcze - chce uzupełnić swój potencjał poprzez zamówienie dwóch-trzech procent kursów – tyle, ile mu będzie brakowało - u innego przewoźnika. W ciągu dwóch tygodni temat będzie załatwiony – obiecał Rafał Bruski.
Radni zajmują się podczas środowej sesji także m.in wyborem ławników do Sądów Rejonowego i Okręgowego, planem adaptacji miasta do zmian klimatu na najbliższe lata, budową zbiorników retencyjnych, czy pomnikami przyrody.