NIK wziął pod lupę egzaminy na prawo jazdy. Najwięcej wypadków powodują młodzi kierowcy [zdjęcia]
NIK krytycznie o szkoleniach polskich kierowców. Izba wzięła pod lupę system szkolenia i egzaminowania. Z kontroli wynika, że nie jest on spójny.
Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej pod względem bezpieczeństwa na drogach. Najwięcej sprawców wypadków jest w grupie wiekowej 18-24 lata. W ocenie Najwyższy Izby Kontroli trzeba pilnych zmian w całym systemie szkolenia kierowców.
Przedstawiciele szkół jazdy twierdzą, że 30 godzin jazdy przed egzaminem to zbyt mało, a szefowie Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy zwracają uwagę także na potrzebę weryfikowania samych szkół jazdy.
– Starostwa praktycznie nadzorują szkoły jazdy, ale koncentrują się raczej na sprawach administracyjnych i statystycznych. Nikt nie bada poziomu szkolenia. Jeśli się spojrzy na te egzaminy, przecież są nagrania, każdy może zweryfikować sobie każdy egzamin. Widać, jakie są braki. Należałoby podkreślić ten proces weryfikowania nadzoru nad przebiegiem egzaminów w szkole jazdy – mówił dyrektor WORD-u w Bydgoszczy, Andrzej Gross.
– Nie jestem pewna do końca. Po prostu zobaczymy, co będzie. Najbardziej obawiam się wycieczki po mieście – powiedziała kursantka.
– Część praktyczną zdaje średnio prawie 30%, a jeżeli chodzi o część teoretyczną, niewiele ponad 50 procent. Tutaj Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę, jeżeli chodzi o egzaminowanie, że odbywa się w mniejszych miejscowościach. Ruch drogowy jest o wiele mniejszy, tak samo jak liczba skrzyżowań – zaznaczył Tomasz Szoch, zastępca dyrektora WORD-u w Bydgoszczy.
W małych miastach po prostu łatwiej się zdaje. – Oczywiście i tam kursanci często specjalnie jeżdżą, żeby zdawać w tej mniejszej miejscowości.
NIK zwraca uwagę, że wciąż stosunkowo łatwo dopuszcza się do państwowego egzaminu osoby, które nie mają odpowiednich umiejętności. Jednak wskazuje również, że WORD-y utrzymują się z opłat pobieranych za egzaminy.
Cały raport jest dostępny: TUTAJ