Protestują, bo „same chcą decydować, czy będą w ciąży”. Manifestacja w Bydgoszczy
„Ani jednej więcej. Przestańcie nas zabijać” – pod takim hasłem odbył się w Bydgoszczy protest środowisk feministycznych i lewicowych. To reakcja na – spowodowaną prawdopodobnie błędem lekarskim – śmierć ciężarnej Doroty z Nowego Targu.
Kobieta zmarła w szpitalu z powodu sepsy. Zdaniem uczestników protestu, jej śmierć jest pokłosiem wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który w 2020 roku uznał aborcję – ze względu na uszkodzenie lub wady dziecka poczętego – za niekonstytucyjną. Jednocześnie w Polsce wciąż dopuszczane jest przerwanie ciąży w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia matki. – Pytanie, dlaczego lekarze się do tego nie stosują? – pyta Joanna Czerska-Thomas. – Kobiety same chcą decydować, czy będą w ciąży. Nie zgadzamy się, żeby traktować nas jako ciała noszące martwe płody. Wcześniej również takie sytuacje się zdarzały, ale w tej chwili jest ich więcej. Nie mamy danych, bo nie o wszystkich śmierciach wiemy. Chodzi nam o to, aby obowiązujące prawo było czytelne dla lekarzy.
Podobne protesty odbywają się w całym kraju. Tymczasem w czwartek mają się rozpocząć przesłuchania personelu medycznego szpitala w Nowym Targu, gdzie zmarła 33-latka. Trafiła do placówki w piątym miesiącu ciąży. Z dokumentacji medycznej wynika, że kilka godzin wcześniej USG wykazało obumarcie płodu.