Za chwilę rozpocznie się sezon letni. Ratownicy zwracają uwagę na bezpieczeństwo nad wodą
Bydgoscy WOPR-owcy nasilają patrole w okolicach mostów nad rzeką. Powód od lat ten sam. Młodzi ludzie, którzy skaczą z obiektów do wody, bo szukają adrenaliny. Ratownicy apelują: skok z mostu to proszenie się o kłopoty. Nie jeden taki incydent zakończył się śmiercią lub kalectwem.
– Pamiętajmy: rzeka Brda czy Wisła jest „żywa”. Może coś nanieść, nawet w ciągu dwóch godzin, w miejsce, które teoretycznie było bezpieczne. Osoba, która skakała w to miejsce, może spotkać jakąś przeszkodę w postaci kamienia czy nawet płynącej kłody. Rok w rok, gdy płyniemy na patrolu, chociażby rzeką Brdą i widząc naszą łódź ratowniczą, osoby młode nie uciekają. Wręcz przeciwnie, kuszą, żeby zwrócić im uwagę – powiedział dr Mateusz Badura z Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy.
Wygląda na to, że na widok łodzi WOPR-u chętnych wodnych wrażeń przybywa. – Na naszych oczach młodzi ludzie skaczą z mostów. Nie chcę robić żadnej pseudoreklamy, ale bardzo atrakcyjnymi mostami są te kolejowe koło Łęgnowa, gdzie skaczą młodzi ludzie. Niejednokrotnie osoba po takim skoku potrzebuje pomocy.
Dodajmy, że w przeszłości bydgoscy WOPR-owcy interweniowali nawet w przypadku dzieci, które były zachęcane przez dorosłych opiekunów do takiego skoku. Patrol miał do czynienia z mężczyzną, który w Łęgnowie przygotowywał się do skoku z nastoletnim synem.