Dzięki niemu zaczęli nowe życie. Pożegnali Waldemara „Tatę” Dąbrowskiego [wideo]
Waldemar „Tato” Dąbrowski, założyciel Ośrodka Readaptacyjnego „Mateusz”, spoczął w poniedziałek na cmentarzu św. Jerzego w Toruniu. Od lat pomagał osobom, które wyszły z więzienia bądź chcą wyjść z nałogu. Stworzył dla nich prawdziwy dom i dał kolejną szansę.
W poniedziałek Waldemara Dąbrowskiego żegnała rodzina, przyjaciele, władze lokalne, przedstawicie Służby Więziennej, ale przede wszystkim mieszkańcy „Mateusza” – obecni i ci, którzy dzięki temu miejscu wyszli na prostą i zaczęli drugie życie. Wielu nazywało go „tatą”, bo z ojcowską troską przyjmował w swoich progach każdego, kto znalazł się na życiowym zakręcie. Był czuły, empatyczny, ale i wymagający.
Dąbrowskiego w Toruniu znali wszyscy. Był prawdziwym człowiekiem-instytucją. Doświadczony przez los, przez lata zmagający się z problemem alkoholowym były hokeista, wyszedł na prostą i wyciągnął 15 lat temu rękę do osób, od których odwróciła się większość społeczeństwa. Zasady w prowadzonym przez niego domu, którego nie pozwalał nazywać „ośrodkiem”, była prosta: pomoc otrzyma każdy, kto zdecyduje się żyć w abstynencji. Alkohol i jakiekolwiek narkotyki są tam zakazane. – Sam miałem problem z piciem, więc nie potrzebuję alkomatu. Od razu wiem, co się święci. Wielu z tych chłopaków przed samymi świętami robi się niezwykle nerwowa. Boże Narodzenie kojarzy im się bowiem bardzo źle – z litrami wódki i awanturami w rodzinnym domu, z czasem spędzanym na ulicy – mówił w wywiadzie kilka lat temu Dąbrowski.
Jego metodą „przywracania do społeczeństwa” – głównie byłych więźniów – zainteresowali się naukowcy. Powstawały o niej prace dyplomowe, a także dyskutowano o niej na konferencjach naukowych. Wymykała się polityce postpenitencjarnej państwa prowadzonej od wielu lat. Od 2013 r. Stowarzyszenie Profilaktyki i Resocjalizacji „Mateusz” ma status organizacji pożytku publicznego. Dąbrowski nazwę Domu dedykował swojemu niepełnosprawnemu przybranemu synowi. – Tworzę tym ludziom „śluzę wolności”. Chodzi o to, żeby jak najbardziej opóźnić ich zderzenie z rzeczywistością po wyjściu z więzienia – tłumaczył. – W innym razie zostaje wielu osobom tylko „recydywa” i ulica.
Ośrodek w Grudziądzu – dla kobiet z więzienną przeszłością – był drugim dziełem, które wyszło spod jego ręki. „Nie pij, nie bij, nie przeklinaj” – te proste – wydawałoby się – zasady w skrócie opisują „metodę Dąbrowskiego”, którą wcielał w życie lat.
Waldemar „Tato” Dąbrowski zmarł w Dzień Kobiet, w wieku 64 lat. Jego dzieło ma być kontynuowane.