Ten fantom płacze! Wyjątkowe szkolenia dla bydgoskich studentów medycyny
Bydgoskie Centrum Symulacji Medycznych przygotowuje się do specjalnych zawodów. Te odbędą się w marcu. Uczestnicy będą ratować życie i zdrowie w warunkach do złudzenia przypominających te prawdziwe. Zostaną odwzorowane warunki z OIOM-u, studenci przyjmą poród, zszyją ranę, wreszcie będą musieli radzić sobie z pacjentem w panice.
Treningi są przeprowadzane pod okiem bydgoskich lekarzy, którzy przygotowują szczegółowe scenariusze. Fantomy są dokładnie zaprogramowane, a stopień odwzorowania realnych warunków jest zdumiewający. Piąta edycja Bydgoskich Igrzysk Symulacji rozpoczynają 24 marca.
– Każdy, kto przychodzi do nas, wczuwa się w rolę medyka, niemal w prawdziwych warunkach. Próbujemy ustawić symulatory, żeby odzwierciedlały konkretnego pacjenta. Ma on rany, może łzawić i pocić się. Nie brakuje również krzyków. Możemy odwzorować młodą kobietę, ale również pacjenta geriatrycznego, który ma zmarszczki i siwe włosy. W zależności od potrzeb bierzemy pod uwagę zmiany na skórze, odleżyny czy stopę cukrzycową. Fantom może cierpieć na różne schorzenia, tak naprawdę to kwestia naszej wyobraźni. Mamy jeden inkubator z wcześniakiem. Obok znajduje się noworodek, który jest szczegółowo monitorowany. – powiedziała Zofia Tekień–Jankowska, pełniąca obowiązki dyrektora Bydgoskiego Centrum Symulacji Medycznych.
W pewnym sensie tylko umysł blokuje to, jak zostanie zaprogramowany model ciała. Lekarze mogą ustawić parametry życiowe i stan zdrowia. Wszystko zgodnie z przygotowanym scenariuszem. Centrum Symulacji posiada nawet zestaw ran, które umieszcza się na fantomie. W ten sposób odzwierciedla się postrzał, jak i stopień oparzenia.
Symulowana jest także amputacja kończyny, czy wytrzewienie. Lekarze wykonują również rany z silikonu, ponieważ są sytuacje, gdzie nie ma idealnego rekwizytu do charakteryzacji. Nauczyciel akademicki może podesłać projekt obtarcia, który technicy placówki spróbują wykonać.
– Studenci są zaskoczeni stopniem symulacji medycznej. Widząc model pełnopostaciowy, wydaje im się, że to lalka i niewiele można na niej zrobić. Jednak w chwili, gdy uruchamiamy scenariusz, odpalamy dźwięki, studenci są bardzo zdziwieni. Nawet sami jesteśmy głosem pacjenta, więc dochodzi do takiej interakcji. Jest trema, uczniowie się stresują. Często im powtarzam, że Centrum Symulacji to miejsce, gdzie mogą popełniać błędy. Właśnie tu mają nauczyć się postępowania, jak zachowywać się z pacjentem już w realnym życiu. Tam już nie ma miejsca na pomyłki – zakończyła Zofia Tekień–Jankowska.