Wysiadał z tramwaju, wpadł głową do dołu, nie żyje. Dlaczego zginął 40-latek?
Toruńscy śledczy wyjaśniają okoliczności śmierci 40-latka, który po wyjściu z tramwaju wpadł do wykopu.
Do zdarzenia doszło w piątek w godzinach wieczornych na przystanku tymczasowym przy ulicy ks. Pawła Gogi w Toruniu. Prokuratura czeka na wyniki sekcji zwłok i krwi zmarłego. To wyjaśni, czy mężczyzna był trzeźwy. - Ze wstępnych ustaleń policji wynikało, że 40-letni Maciej W., który podróżował tym tramwajem, po otwarciu drzwi wysiadł, oparł się następnie o barierkę oddzielającą strefę prac remontowych na torowisku, przychylił się przez tę barierkę i upadł głową do wykopanego tam dołu – relacjonuje Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu. - Zdarzenie było obserwowane między nimi przez motorniczą. Na miejsce zostały wysłane stosowne służby, pogotowie ratunkowe, które przewiozło mężczyznę do szpitala miejskiego, tam około godz. 22.00 stwierdzono jego zgon.
Postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci - to czyn zagrożony karą pozbawienia wolności do lat pięciu. - To wielka tragedia. Jest nam niezmiernie przykro. Zabezpieczenie wykopu leży po stronie wykonawcy – mówi Sylwia Deręgowska, rzeczniczka Miejskiego Zakładu Komunikacji. - Wykop ma głębokość około 80-90 cm, teren został sprawdzony przez służby BHP wykonawcy, a my jako inwestor polecieliśmy, by wykonawca sprawdził pozostałe miejsca prowadzenia robót pod kątem zabezpieczeń.
Głównym wykonawcą modernizacji torowiska jest firma Balzola.