Zgłoszenia alarmowe: ile ich jest i czego dotyczą? Podsumowanie roku w Urzędzie Wojewódzkim
Spada liczba fałszywych i anulowanych powiadomień na numery alarmowe. Operatorzy wskazują, jakie połączenia są dla nich najtrudniejsze.
W miniony weekend, a dokładnie w sobotę (11.02) obchodziliśmy Europejski Dzień Numeru Alarmowego 112, a w poniedziałek w Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy podsumowano funkcjonowanie bydgoskiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w ubiegłym roku. Od wielu lat problemem jest duża liczba połączeń nieuzasadnionych, ale jak przyznał wicewojewoda Radosław Kempiński, liczba tych fałszywych połączeń maleje.
W 2016 roku zgłoszeń fałszywych oraz anulowanych było około 82% z całej liczby powiadomień. Natomiast w ubiegłym roku było to około 64%. Przypomniano również, że za nieuzasadnione wezwanie służb grozi grzywna.
– Pracuję już prawie 12 lat, a najtrudniejszymi telefonami są zgłoszenia przez dzieci. One dzwonią coraz częściej i wzywają pomocy. Kiedyś były zamykane w domach. Przypadków jest wiele, rodzice się biją albo tata robi krzywdę mamie, to są najgorsze dla nas momenty. Wypadki też są ciężkie. Czasami zdarza się, że ludzie dzwonią i są w ogromnym szoku. Nie potrafią nam powiedzieć, gdzie są. Musimy tak zadawać konstruktywnie te pytania, żeby podali chociaż punkty docelowe. Początek i koniec trasy, to są takie dość trudne zgłoszenia – powiedziała Agnieszka Siębor, operator numeru alarmowego.
Zgłoszenia najczęściej dotyczą:
zakłóceń porządku publicznego
komunikacji drogowej (wypadki, kolizje, naruszenia ruchu drogowego)
zagrożeń zdrowia
miejscowych zagrożeń (sytuacja sanitarno-epidemiologiczna, atmosferyczna)
wypadków
kradzieży
Łącznie odnotowano ponad 150 tysięcy zgłoszeń.
Niestety coraz częściej dzwonią małoletni, którzy chcą targnąć się na swoje życie. Problem wyraźnie narasta. – Dzieci po 10–12 lat dzwonią, że się pocięły lub chcą skoczyć. Tego jest coraz więcej. Zaburzenia psychiczne u nastolatków są również trudne dla nas. Czasami nie wiemy, jak mamy rozmawiać z tymi dziećmi. Musimy do nich dotrzeć w taki sposób, żeby na przykład wyraziły zgodę na przyjazd służb na miejsce. Zazwyczaj jest tak, że my jako operatorzy, jesteśmy z tymi osobami do momentu przyjazdu służb na miejsce. Musimy też tak zadawać te pytania, żeby to dziecko nam się nie rozłączyło – zaznaczyła Agnieszka Siębor.
– Najważniejszą informacją jest to, gdzie się znajdujemy w chwili zagrożenia. Może się tak zdarzyć, że wyładuje nam się bateria. Wówczas centrum powiadamiania ratunkowego będzie miało tylko informacje o naszej lokalizacji. Choć nie zdążymy już zgłosić zagrożenia, to zdarzenie zostanie przekazane do służby policji, która tam wyśle patrol. On zidentyfikuje zagrożenie. Druga bardzo ważna rzecz to, co się stało. Należy zwięźle powiadamiać operatora, nie ma mowy o jakimś słowotoku. Trzeba w zwięzły sposób opisać zagrożenie, nigdy nie możemy się rozłączać jako pierwsi, też proszę o tym pamiętać – mówił Radosław Bogusławski, kierownik bydgoskiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego.
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej wręczono też awanse i wyróżnienia operatorom numeru 112.