Dzieci były świadkami zabójstwa. Prokurator rozważa, czy je przesłuchać
Śledczy nie wykluczają przesłuchania dwóch dziewczynek, które były w mieszkaniu, gdy doszło do tragedii na bydgoskim osiedlu Skrzetusko.
Trzy- i pięciolatka to córki 25-letniej Ukrainki, która została poważnie ranna po tym, jak zaatakował ją nożem były mąż. 25-latek zabił jej 22-letniego partnera oraz zranił jej 71-letnią babcię, po czym popełnił samobójstwo.
- Wyjaśniamy tę sprawę i możliwe, że przesłuchamy też dzieci - mówi Dariusz Bebyn, szef Prokuratury Bydgoszcz-Północ. - Taka nieprocesowa możliwość jest w każdej tego typu sytuacji. Osobiście uważam, że przesłuchanie dzieci to jedna z najtrudniejszych czynności, jakie są wykonywane przez organy procesowe. Jasnym jest, że relacja złożona przez dziecko starsze być może będzie miała większy walor, natomiast podejmiemy tę decyzję w trakcie postępowania – dlatego, że nie zawsze to przesłuchanie cokolwiek da z uwagi na wiek. Dużo będzie zależało od stanowiska psychologów i czy w ogóle to będzie miało jakiekolwiek znaczenie procesowe, natomiast nie wykluczam takiej możliwości.
Do tragedii doszło we wtorek wieczorem w jednym z mieszkań bloku przy ulicy Pestalozziego. Obie ranne kobiety trafiły do bydgoskich szpitali. Stan młodszej jest obecnie ciężki, ale stabilny. Dzieciom, które nie doznały obrażeń fizycznych udało się zapewnić specjalistyczną pomoc. Po apelu w mediach społecznościowych znalazł się psycholog z Ukrainy. Trzy- i pięciolatka przebywały w Bydgoskim Zespole Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych, ale obecnie już zostały przekazane decyzją sądu pod opiekę najbliższej rodziny.
- Teraz najważniejsze jest zapewnienie dziewczynkom poczucia bezpieczeństwa, które zostało im odebrane w sposób gwałtowny - mówi Kinga Dziewiątkowska-Kozłowska, bydgoska psycholog i psychotraumatolog dziecięca, która zaangażowała się w poszukiwanie specjalistycznego wsparcia dla dzieci. - Z drugiej strony ważne jest też ukojenie zmysłów. Bardzo często zdarza się, że po takiej traumie nie tylko dzieci, ale też dorośli doświadczają ostrej reakcji na stres, która zazwyczaj trwa do kilku dni po takim incydencie. Wówczas dochodzi do wielu różnorodnych, niezrozumiałych dla osób trzecich zachowań. Stąd też ze swojej strony - razem z terapeutkami, które ze mną współpracują - zaproponowałyśmy udział tych dzieci w zajęciach relaksacyjnych w sali doświadczania świata, którą też prowadzę.