Działacze opozycji w PRL o pozwie Donalda Tuska przeciw TVP. „Gdzie tu wolność słowa?"
Szefowie Solidarnych 2010 w Kujawsko-Pomorskiem, bydgoskiego klubu Gazety Polskiej i Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w PRL „Przymierze” protestowali w Bydgoszczy przeciwko „działaniom mającym na celu wprowadzanie cenzury poprzez pozwy sądowe i kneblowanie ust niezależnym dziennikarzom”.
Maciej Różycki, Krystian Frelichowski i Jan Raczycki zorganizowali konferencję przed pomnikiem Solidarności w Bydgoszczy. Działacze opozycji antykomunistycznej odnieśli się w Bydgoszczy do pozwania TVP przez Donalda Tuska za film „Nasz człowiek w Warszawie”.
– Żąda się od telewizji, żeby zdjęła film, w którym są autentyczne wypowiedzi ludzi, którzy dzisiaj wstydzą się tych wypowiedzi. Gdzie tu jest wolność słowa? – pytał na konferencji zorganizowanej pod pomnikiem Solidarności radny Frelichowski, przewodniczący bydgoskiego klubu „Gazety Polskiej”.
– Żądaliśmy prawdy, żądaliśmy wolności słowa i teraz, po czterdziestu paru latach, widzimy, że niektórym spodobał się tamten poprzedni ustrój i próbują kneblować znowu usta – mówił Jan Raczycki, prezes Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w PRL „Przymierze”. – Jestem gorącym zwolennikiem pluralizmu. Jeżeli ktoś nie ma nic na sumieniu, to żadnej krytyki się nie boi – dodał szef Solidarnych 2010 w regionie Maciej Różycki.
Dokument „Nasz człowiek w Warszawie” przedstawia fakty i archiwalne wypowiedzi Donalda Tuska z czasu, gdy jako premier odpowiadał za politykę zagraniczną. Wykorzystano materiały archiwalne z różnych jego spotkań z Władimirem Putinem, przeplatając je obrazami toczącej się obecnie wojny na Ukrainie. Sam tytuł „Nasz człowiek w Warszawie” nawiązuje do określenia, jakim posłużył się rosyjski portal Gazeta.ru, opisując wizytę ówczesnego polskiego premiera w Moskwie w 2008 roku.
Według cytowanych przez portal natemat.pl prawników Donalda Tuska, w filmie są insynuacje, iż rząd PO podejmował „decyzje polityczne i gospodarcze korzystne dla Rosji”. Pełnomocnicy byłego premiera uważają też, że pozwani „przygotowali film pod z góry założoną tezę o wrogości i współodpowiedzialności powoda za wojnę w Ukrainie”. Reprezentująca byłego premiera kancelaria twierdzi, że w filmie doszło do „przedstawienia alternatywnej rzeczywistości”, z powodu „skali manipulacji i przeinaczeń dokonanych przez pozwanych”, którzy „posługiwali się wieloma technikami manipulacyjnymi”. Donald Tusk żąda przeprosin i zakazu dalszego rozpowszechniania filmu, a także kary finansowej dla pozwanych.