Zwłoki w bydgoskim parku. Policja długo szukała lekarza, który stwierdzi zgon
Martwy człowiek, prawdopodobnie osoba bezdomna, leżał przez kilka godzin przy placu zabaw w bydgoskim Parku im. Kochanowskiego. Policjanci przez ten czas nie mogli znaleźć lekarza, który oficjalnie potwierdziłby zgon.
- Około godziny 8:30 dyżurny policji otrzymał zgłoszenie o mężczyźnie leżącym w Parku Kochanowskiego w Bydgoszczy. Na miejscu zostały skierowane służby ratunkowe. Ratownicy próbowali udzielić mężczyźnie pomocy, niestety, nie było żadnych oznak życia - mówi nadkom. Przemysław Słomski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Zgodnie z procedurą, kolejnym krokiem powinno być oficjalne stwierdzenie zgonu. I tu pojawił się problem. W karetce, która przyjechała na miejsce nie było lekarza, tylko ratownicy, którzy takich uprawnień nie mają.
Jak wyjaśnia Krzysztof Wiśniewski, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy, zadaniem ratowników medycznych jest pomoc w sytuacjach nagłego zagrożenia życia. - Kiedy załoga karetki stwierdza, że dana osoba nie żyje, nie musi wzywać lekarza z pogotowia, zostawia jedynie informację dla osoby uprawnionej do stwierdzenia zgonu - dowiadujemy się od rzecznika WSPR.
- Ratownik medyczny rozpoznaje zgon, nie wykonuje żadnych medycznych czynności ratunkowych, wystawia jedynie kartę informacyjną - mówi Krzysztof Wiśniewski. - Zgon stwierdza lekarz podstawowej opieki zdrowotnej albo lekarz - koroner. W niektórych miastach są już koronerzy, niestety, nie w Bydgoszczy, więc obowiązek stwierdzenia zgonu spoczywa na podstawowej opiece zdrowotnej.
Policjanci próbowali sprowadzić na miejsce lekarzy z przychodni, ale spotkali się z odmową, bo medycy byli zajęci pacjentami. Po paru godzinach poszukiwań lekarza, około 11.00 zgon stwierdził wezwany przez policjantów specjalista medycyny sądowej. Nie stwierdzono udziału osób trzecich. Ciało zabrano, by przeprowadzić sekcję zwłok. Ustalana jest tożsamość zmarłego człowieka.