Budżet Torunia na przyszły rok „bez fajerwerków”. Deficyt ma pokryć emisja obligacji
Bardzo trudny i obarczony ogromnym ryzykiem – tak zapowiada się przyszłoroczny budżet Torunia, nad którym debatowali dziś radni. Na inwestycje Miasto planuje przeznaczyć prawie 330 mln złotych. Cały 140-milionowy deficyt chce pokryć z emisji obligacji.
– Okoliczności makroekonomiczne i polityczne są bardzo trudne – podkreśla radny Koalicji Obywatelskiej Piotr Lenkiewicz. – Jest to budżet, jak mówią niektórzy – na przetrwanie, żebyśmy dokończyli te inwestycje, które są w trakcie realizacji, chociażby linię tramwajową na tzw. osiedle Jar. Nie ma fajerwerków. Biorąc pod uwagę, jaka jest inflacja, jakie są wzrosty cen paliw, energii naprawdę trzeba [gospodarować] bardzo rozsądnie, zaciskać pasa, szukać oszczędności.
Mniej będzie przedsięwzięć służących promocji Torunia. – Dział Promocji, który bardzo często był uzbrojony w różnego rodzaju gadżety, wydarzenia kulturalne – to wszystko niestety zostało bardzo mocno ograniczone – tłumaczy radny Prawa i Sprawiedliwości Michał Jakubaszek.
Jak wyjaśnia Aneta Pietrzak, skarbnik Miasta, problemów finansowych może przysporzyć także nowy obowiązek – waloryzacji wynagrodzenia wykonawcy w przypadku umów na dostawy usług zawieranych na dłużej niż pół roku. – To może wiązać się z tym, że inwestycje będą nas kosztowały dużo więcej, niż pierwotnie planujemy. Być może trzeba będzie podejmować decyzje o ich etapowaniu lub nawet rezygnacji – mówi.
Na koniec 2023 roku zadłużanie Torunia może wynieść 1 mld 234 mln zł. Budżet radni przyjmą na grudniowej sesji.