Prokuratura i policja badają przyczyny tragicznego pożaru hostelu w Bydgoszczy
Policja i prokuratura zajmują się sprawą pożaru budynku przy ulicy Jaru Czynu Społecznego w Bydgoszczy, w którym zginęły trzy osoby - 71-letnia babcia z roczną wnuczką i mężczyzna. Trzynaście osób było rannych, w tym dwaj strażacy. Hospitalizowanych jest osiem osób - stan trzech jest poważny. W sumie ewakuowano 33 osoby.
Strażacy gasili pożar przez kilka godzin. Po dojechaniu na miejsce z okien wydostawał się żywy ogień. Głównie z powodu intensywności i rozległości pożaru na razie nie stwierdzono, gdzie i dlaczego pojawiły się płomienie.
Więcej o akcji ratunkowej powiedział kapitan Karol Smarz z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej. - W pierwszej fazie działań z budynku strażacy ewakuowali dwie nieprzytomne kobiety. Od początku akcji ewakuowano kilkanaście kolejnych osób. W ewakuacji pomagali policjanci. W kulminacyjnym momencie bezpośrednie działania prowadziło jedenaście zastępów ratowniczo-gaśniczych, czyli ponad 60 strażaków - powiedział kapitan.
- Po około trzech godzinach od zgłoszenia sytuacja została uznana za opanowaną. Poszkodowani mieli różnego rodzaju obrażenia. Jeden ze strażaków zasłabł podczas prowadzenia intensywnych działań. Drugi ratownik został poszkodowany podczas prac rozbiórkowych, spadła mu na bark belka. Po przebadaniu obaj wrócili do swoich jednostek - dodał Smarz.
Pracownicy MOPS sprawdzają teraz, czy osoby, które mieszkały w hostelu, potrzebują wsparcia finansowego i psychologicznego. Część z nich w trudniejszych momentach życia korzystała już z pomocy opieki społecznej.
Inspektorzy budowlani sprawdzają natomiast, czy zniszczony budynek będzie nadawał się do użytku.